Wspólne posiłki to podstawa

Żadna magiczna moc nie jest w stanie zataić przed dziećmi, że zbliża się weekend. One wiedzą to podświadomie, a jak nawet nie są jeszcze w stanie wiedzieć, jakaś inna moc bardziej magiczna podpowiada im, kiedy na zegarku wybije szósta rano w sobotę.

Nigdy nie udaje nam się ukryć faktu, że jutro jest wolne, nawet jeśli staramy się dzień wcześniej nie wypowiadać tego słowa. Mało tego, im bardziej zależy Ci żeby w sobotę pospać, tym wcześniej obudzą Cię dzieci – sprawdzone empirycznie. I na nic się nie zda położenie ich dwie godziny później w piątek, i nijak się nie ma do godziny pobudki. Kiedy w ciągu tygodnia ciężko je zgonić z łóżek o siódmej, w wolne dni niespodziewanie biologiczny budzik dzwoni bez ustanku dużo wcześniej.
Weekend więc, to zdecydowanie ten czas kiedy na śniadanie mamy więcej niż pół godziny a ja mogę przygotować naleśniki lub wypasioną jajecznicę, zastępując zwykłe kanapki czy owsiankę kolorowo zastawionym stołem. To ten czas, kiedy już wszyscy zasiadamy wspólnie do śniadania, a nie jak do tej pory każdy w swoim kącie. Dzieci mają krzesełka dopasowane wysokością do dużego stołu i jest im teraz dużo wygodniej. Dlaczego ja na to wcześniej nie wpadłam i marząc o wspólnym posiłku wkładałam małą do oddzielnego fotelika do karmienia w kącie, a młodego na dorosłe krzesło, na którym siedział jak przekrzywiony z nogą pod brodą? Dziwiłam się, że krzywo siedzi, że się bawi i nie skupia na jedzeniu, teraz siedzi prosto, nogi ma oparte, jest mu wygodnie i dostaje na stole do wszystkiego czego zapragnie.

Nasz wspólny obiad wygląda teraz zupełnie inaczej i częściej mamy na niego ochotę. Krzesełka stoją dwa takie same, nie ma kłótni o to kto gdzie siedzi i które jest czyje. Rozmontowaliśmy już obydwa do wersji dla starszego dziecka, czyli bez szelek, bez zabezpieczenia i bez tacki, żeby można było je wsunąć pod stół i zajmują minimum miejsca. Do śniadania, obiadu, do rysowania i grania teraz mamy wymarzone warunki, a plecki proste i dzieciom wygodnie.
Nie bez powodu mówią, że wspólne posiłki umacniają rodzinne więzi i są podstawą życia domowego. Podczas jedzenia z mamą i tatą dziecko może się dużo nauczyć, nie tylko podstaw savir-vivre’u ale i tego jacy są przy jedzeniu dorośli, jego rodzice. W trakcie rozmów przy stole dzieci mogą w nich bez skrupułów uczestniczyć, a jak wiadomo wtedy trafiają się najgorętsze tematy 😉 Lubię to, kiedy już jedno i drugie jest na tyle duże, że może z nami jeść a jeszcze na tyle małe, że jednak jestem im do tego jedzenia niezbędna, tam coś podam, tam wytrę buźkę czy pomogę przy krojeniu.
Inna sprawa, wierzę, że dzięki temu, że wszyscy mogą jeść razem w jednym miejscu i o jednej porze dzieci chętniej będą poznawać nowe potrawy i smaki. Bo co się dziwić, kiedy podaje małej owsiankę a sama łapię w biegu byle co na śniadanie lub nie jem go w ogóle a ona krzyczy, że nie chce. No, dlaczego niby ma chcieć coś co wcale fajnie nie wygląda i nikt poza nią tego nie je, a poza tym nie jest to czekolada?! 
Na śniadanie zaserwowałam naleśniki z mąki razowej z serem, musem jabłkowym i żurawiną.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Sztućce i naczynia dla dzieci Skip Hop
Mokasynki marta made it
Leginsy Natka Dreamnation

 

Powiązane wpisy
Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Website Protected by Spam Master


Korzystając z naszego serwisu akceptujesz ustawienia cookie. więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij