Kiedy wracasz do domu?
Od kilku dni o niczym bardziej nie marzę jak o powrocie do domu. Domu, który we dwoje stworzyliśmy dla naszej czwórki. Domu, który jest schronieniem i miejscem wiecznych zabaw i śmiechów, takiego za którym się tęskni. Oprócz tęsknoty za dziennym światłem wpadającym bystro przez duże okna i pokojach pełnych wspomnień tęskni się też za jego zapachem i za atmosferą unoszącą się w nim lekką mgiełką, taką ciepłą i rodzinną. Taki ze mnie typ domowy, lubię ten mój dom. Mój dom jest blisko mojej rodziny, wszyscy są blisko, najbliżej, prawie na wyciągnięcie ręki. Nasza więź rodzinna jest bezpieczna, niezagrożona przepaścią setek kilometrów. Intuicyjnie chyba i tak szczęśliwie życie układamy wszyscy razem, kilka pokoleń obok siebie, na wyciągnięcie ręki prawie, nie tylko na telefon.
Wszyscy, którzy mieszkają od siebie daleko powroty do swojego rodzinnego domu planują z dużym wyprzedzeniem. Odliczają dni do urlopu zaklepanego na początku roku uwzględniającego świąteczny weekend. Szykują prezenty dla rodziców, dla rodzeństwa dla kuzynów, dla wszystkich z którymi być może widzą się w ciągu roku tylko w czasie Bożego Narodzenia, ten jeden raz. Pakują walizki, manatki i dzieci i wyruszają w podróż, szczęśliwie jeśli na kilkudniowy lub tygodniowy pobyt, gorzej jak mają czas tylko na Wigilię ale najważniejsze, że mają do kogo.
Wszyscy wracają przynajmniej ten raz do roku do domu. Tego domu, który pamiętają jeszcze z odwiedzin Mikołaja, z tego dziwnego uczucia w oczekiwaniu na prezenty, kiedy to stół był jeszcze tak wysoko a pokój wydawał się taki duży. I mimo, że pokój i meble od tamtego czasu jakby się zmniejszyły, wszyscy jacyś inni a jednak ci sami, jednych mniej, drugich więcej to atmosfera rodzinna, która unosi się tą lekką mgiełką i świąteczny nastrój pozostaje ten sam.
Najbiedniejsi są Ci, którzy tego nie czują, nie chcą, nie wierzą i nie cieszy ich żaden skrawek świątecznego klimatu a czas ten odbija się u nich raczej czkawką niż najcieplejszymi emocjami. To ci, którzy na Święta do domu nie wracają, nie ubierają choinki i nie uznają prezentów. To ci, którzy wigilię wolą spędzić w pracy dla świętego spokoju. Tak, są też tacy, choć z nimi się nie znam, wiem tylko, że są. Moi ludzie Święta uwielbiają i czekają na przyjezdnych z wielkim utęsknieniem i są im wdzięczni, że tego dnia jesteśmy razem, jesteśmy dla siebie.
A jak jest u Was, kiedy wracacie do domu na Święta? Czy w ogóle wracacie?