Rozkwitła mi na wiosnę
Z przyczyn naturalnych 😉 na blogu rozszerza się sfera mody dziecięcej. Coraz więcej jest też tej mojej dziewczyny w naszym domu i coraz wyraźniej ją widać i co najlepsze słychać. Rządy swoje wprowadza stanowczo i kategorycznie paplając godzinami, krzycząc i tupiąc coraz mocniej nóżką.
Nie mogę wciąż wyjść z podziwu nad jej pięknie złożonymi zdaniami i takimi mądrymi pytaniami (głupiutkimi też;) Być może to też nic dziwnego – gadający dwulatek ale dla mnie to wciąż (za)szybko rosnąca mała niunia. Przecież dopiero co ją w brzuchu miałam/ urodziłam/ tuliłam/ z płaczu ratowałam/ pierwsze kroczki ćwiczyłam… (ach!)
Na wiosnę rozkwita mi nader wyjątkowo, włosy jej urosły, loki bardziej się skręciły i buźka jakaś taka już coraz mniej niemowlęca. Urosła do rozmiaru 92 nie wiadomo kiedy i ciuchy układa sobie w szufladzie sama. Chodzi pewnie po świecie niczym zbuntowana i gotowa na wszystko nastolatka, rozumiejąca więcej niż mi się w głowie zmieści. Gdyby nie to jej jeszcze słodkie seplenienie z niezamykającą się gębulką gotowa bym była wierzyć, że mam w domu młodszą koleżankę, fajną psiapsiółę, kłócącą się na każdym kroku i rozpanoszoną po całym domu. Jak ja ;D
Do twarzy jej w mocnych kolorach ale tak pięknie w pastelach. Uwielbiam ją w sukienkach ale nie koniecznie zawsze z balerinkami, kalosze są ok! Prawda? Te długie suknie z miszkomaszko sa obłędne! Przedszkolne (czyt. wygodne) stroje nie zawsze dają szansę zabawić się stylizacją. Pozostają nam popołudnia u znajomych i przyjęcie urodzinowe, weekendy u babci i wypady urlopowe. Nie mogę się doczekać kiedy sama będzie przebierać się za księżniczkę i czarować z nas żaby, kiedy opanuje podstawy makijażu nie wydziobując mi połowy pudru na raz drugą stroną pędzelka i kiedy będziemy zdradzać sobie sekretne przepisy na domowe maseczki i pielęgnację włosów.
Taka duża Natka, samodzielnie na koszyku z wikliny tutaj dzisiaj przed Państwem 😉 przywitajcie się ładnie 😉