Nie zmuszaj dziecka do jedzenia – prawdy i mity o niejadkach i ich matkach

Natka na kolację chce kanapkę. Nie, nie kanapkę, dwie kanapki – robię kanapki, smaruję masełkiem, wędlinka na talerzyk i podaję córci z uśmiechem. Co się dzieje? Płacze?! Czemu niby płacze? Co jest? Koniec świata! Źle posmarowałam? Nie taki chleb? Nie równo położyłam? Nie, ona już nie chce kanapek ona chciała jogurcik! Lamentuje: dlaczego nie dałam jej jogurciku, dlaczego jej nie pozwalam, ona chciała jogurcik!? O co chodzi, chciała kanapki! Wyraźnie słyszałam, ustalone było przecież. Teraz sama będę musiała je zjeść.

Podaję jogurcik, serek czy co tam sobie wymyśliła ale w duchu już siebie przeklinam, że daję się powoli wmanipulować w coś co skończyć się może nie fajnie.. Nagle płacz, serek na bok – niedobry! – krzyczy. Nie, no nie wytrzymam, jak niedobry? Codziennie go je i jest dobry, próbuję – taki sam jak zawsze. Co teraz? Zabieram, nie lubię patrzeć jak serek ląduje na podłodze, więcej zachodu a i tak jej nie przekonam. Serek też zjem, dobry jest przecież.

No, i? Nadal głodna? Czy woli pójść spać bez kolacji? Ja podenerwowana ona na maksa zła bo nic nie zjadła zdecydowała się na kakałko. Kakałko wypiła, dzięki Bogu! Niech pije co chce i zmyka do łóżka.

Kolej na Tomika, nie najadł się. Zjadł swoje kanapki i chce jeszcze, dobrze, że Natka swoich nie chciała – będą dla niego. Podaję kanapki i cieszę się, że chociaż on dziś zje bez marudzenia. Nagle pisk! – Mamoooooo! To moje kanapki! Nie jedz moich kanapek! Oddawaj! Kanapki na wagę złota! Natka nagle zapragnęła ich bardziej niż mogła się spodziewać, talerz ląduje na podłodze, kanapki zostają po jednej na osobnika. Natka płacze, Tomik je w pośpiechu żeby nie zdążyła zabrać. Ona swojej nie zjada, ostatnia zostaje dla mnie. No i serek, bo dobry jest przecież.

Jemy obiad, obiado-kolację. Nakładam po porcji jak poniżej, niech sobie pojedzą. Na grillu dzieci najchętniej jedzą… kiełbasę! Niech mają, i kurczaki i obowiązkowa grillowa potrawa – makaron. Kto ma dzieci ten wie, makaron pod każdą postacią dzieci zajadają aż im się uszy trzęsą. Nałożyłam, postawiłam, zaprosiłam do stołu. Popatrzyli, Tomik nie jest głodny, Natka nadgryzła kiełbasę, napiła się, odeszła. Po kilku godzinach od ostatniego posiłku w przedszkolu – nie głodni! Nie są głodni?! A kto to zje? Ja! przecież już nałożone, a ja uwielbiam makaron… zagryzać kiełbasą.

Powiem tak, po kilku latach walczenia z niejedzeniem, luzuję. Mam dość, nie zmuszam – to NIC nie da. Moje niejadki nie raz poszły spać bez kolacji, nie raz poszły do przedszkola bez śniadania. Nie raz też posiłek skończył się płaczem o krzywo ułożone kanapki, skórkę przy wędlinie czy nie-żółtą łyżkę (ma być żółta). Wolę to niż udawanie samolociku i dźwięków silnika po czym obserwowanie zdziwionej miny, że w buzi wylądowała znów zwykła łyżka. Nie przeraża mnie, że cały dzień wytrzymują bez jedzenia, nie mogę jednak powiedzieć, że nie jedzą nic. Widząc je jednak nie raz karmione, dokarmiane, namawiane i wręcz przekupione czekoladą by obiad był zjedzony wolałabym żeby nie jadły wcale. Nie naciskam, zostawiam wybór. Zjedzą ile chcą, ale samodzielnie.

Po 1 nie karmię, jedzą same. Po 2 nie namawiam, połowa zostaje dla mnie. Po 3 nie wydzielam porcji, Tomik do dziś je jak wróbelek. 4 Czasem tylko wspomagam się zabawami przy jedzeniu. I mogę śmiało stwierdzić, że nic im nie jest gdy zjedzą mało, nawet bardzo mało. Niejadki moje to dzieci, które same wiedzą kiedy i ile mogą. W sumie o tym kiedy to decyduje pora dnia lub ewentualnie ja ale pojemność miski i wielkość porcji wybierają sami. Zazwyczaj zostaje dla mnie, wiadomo.

Przy okazji rozwiązałam zagadkę. Nie jem śniadania, jem tylko wtedy gdy zostawią coś dzieci. Obiad też wydzielam skromnie, dokładka „po dzieciach” uzupełnia moją porcję, a kolacja zazwyczaj też jest obfita – patrz opis powyżej. Tak oto powstał tekst o matce niejadków, która im wyjada.

 

DSC_0009 (Copy)

DSC_0049 (Copy)

DSC_0052 (Copy)

DSC_0006 (Copy)

DSC_0018 (Copy)

DSC_0104 (Copy)

DSC_0036 (Copy)

DSC_0127 (Copy)

DSC_0123 (Copy)

DSC_0110 (Copy)

DSC_0141 (Copy)

DSC_0088 (Copy)

DSC_0135 (Copy)

DSC_0016 (Copy)

DSC_0193 (Copy)

DSC_0154 (Copy)

DSC_0320 (Copy)

DSC_0300 (Copy)

DSC_0309 (Copy)

DSC_0252 (Copy)

DSC_0282 (Copy)

DSC_0331 (Copy)

DSC_0382 (Copy)

DSC_0383 (Copy)

DSC_0336 (Copy)

DSC_0390 (Copy)

DSC_0386 (Copy)

 

Naczynia biodegradowalne produkowane ze skrobi kukurydzianej marki Mother’s Corn znajdziecie w Bubulince

 

 

 

Powiązane wpisy
Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Website Protected by Spam Master


Korzystając z naszego serwisu akceptujesz ustawienia cookie. więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij