Czasem patrzę sobie prosto w oczy… jako kobieta, żona, matka

Czasem patrzę sobie prosto w oczy. Często przyglądam się sobie dość wnikliwie i długo dość. Pytam i dziwię się. Analizuję i wypatruję rozwiązań, zawieszam wzrok w świdrującym spojrzeniu. I co widzę? Kobietę, żonę, matkę. Szaloną dziewczynę i starą babę. Szczęście, radość, rozpacz i ból. Euforię, zachwyt i bezradność do łez. Bo różnie bywa, a ja dość często patrzę. A Ty? Jak często patrzysz w głąb siebie? Jak często zgadzasz się ze sobą, a ile razy masz ochotę kłócić się z całym światem? W ogóle interesujesz się sobą jeszcze?

Matka

Na początek matka. To rola z pierwszego miejsca na podium moich wszelkich tytułów. To ta kolejność jest najbardziej aktualna jeśli chodzi o czas i miejsce, w jakim znajduje się moje życie. Najpierw matka, później żona i kobieta. Jeśli masz jeszcze małe dzieci, doskonale to rozumiesz. Jestem taka, jak Ty. Codziennie o sobie zapominam. Myślę tylko niej, o matce, którą jestem. Jej zadania królują na mojej codziennej liście i to one są do spełnienia w pierwszej kolejności. Kiedy jestem nią, jestem taka dobra i taka mądra i taka nieogarnięta! A niby zaradna taka. Zagubiona miedzy tą dobrocią a mądrością. Raz pobłażliwa, raz zbyt surowa znów. Z miłości do dzieci popełniam głupoty kompletne, odnajdując w sobie mnóstwo radości i szczęścia dookoła. Dopełnieniem jest ona niezastąpionym. Jedynym w swoim rodzaju.

Żona

To ta siła łącząca Kobietę z Matką w jednej osobie. To kobieca moc i matczyna zaradność tę siłę tworzy. To formalna więź jakby między dwoma biegunami, z którymi codziennie się zmierzam. No ale z nią najczęściej się kłócę. Ona wprowadza tę oficjalna atmosferę i każe być dorosłą. Ma też najwięcej obowiązków i przywilejów najwięcej. Mąż ją kocha i wielbi, wyręcza i podziwia. Oklaskuje czasem i wdzięczny jest niezmiernie za tę matkę i kobietę i rolę żony na dodatek. Dzięki niej znajduję jedność, spójność i harmonię. Mam wszystko jasne i poukładane. Nie szukam pomocy, mam ją w domu. Nie brak mi wsparcia i silnego ramienia, spędzam z nim każdy wieczór. Stabilność, siła i harmonia. Tak to dzięki niej.

Kobieta

Nareszcie coś tylko dla mnie. Ją widzę w mych oczach najczęściej, bo jej najbardziej tam szukam. Jej mocnego charakteru i niepowtarzalnego wdzięku. Wynajduję jej resztki wieczorami najczęściej, po drugiej stronie mojej codzienności. Po tym szaleństwie i obowiązkach czekam na nią z utęsknieniem. Spotykamy się najczęściej w łazience, kiedy dzieci już śpią. Wtedy mam chwilę dla siebie, dla moich kremów, masek i mazideł. Te 5 minut jak tylko umyję lustra i posprzątam ubrania z podłogi. Jedną ręką trzymam szczoteczkę do zębów, drugą bezwładnie wklepuję krem. Hahaha. Bardzo śmieszne. Prawdziwe jednak. Kobieta moja urywki ma mojego czasu, jednak te najważniejsze. Te o najgłębszym spojrzeniu w oczy i w głąb siebie. Zostawia na moment żonę i matkę i obnaża się w swej delikatności. Bezwstydnie pokazuje swoje prawdziwe oblicze, płacząc do utraty tchu lub tańcząc bez pamięci. Dzięki, że jeszcze jesteś ze mną! Że widać Cię w tym spojrzeniu, które musi być wciąż trzeźwe, kochające i wyrozumiałe dla świata. Ale gdzieś tam głęboko tli się jeszcze iskierka szaleństwa

Cel?

Zatrzymać najpiękniejsze chwile

Chwile, które cieszą bez względu na to, kiedy je złapiesz. Czy są to wzniosłe momenty czułych wyznań, czy ciepłe „cześć mamo, dobrze Cię widzieć!” powiedziane w locie. Najważniejsze, żeby je zatrzymać i zapamiętać. No i docenić właśnie. Zauważyć w sensie. Nie omijać i nie puszczać w niepamięć, bo naprawdę warto. Miałam ich ostatnio kilka, w ciągu zwykłego dnia, takiego samego niby jak każdy inny. Łzy wzruszenia nie wiadomo skąd z kłębiącymi myślami o kruchości tego wszystkiego. Zatopiłam się w nich i mam. Zapamietałam i na samą myśl o nich serce bije mi mocniej jakoś.

Przetrwać najgorsze momenty

Przetrwać, bez względu na to ile będą trwały. Bo życie to walka. Każde, nawet to z wierzchu wyglądające bajkowo. Te depresyjne wręcz miesiące lub wieczorny jedynie przepłakane w samotności. Ten PMS, to zmęczenie i poranki „przed kawą”. Bo po kawie lepiej już mi się robi, zimnej niby ale wszystko dopiero po niej zaczyna się układać. Oby zatem przetrwać do kawy! I nie dać się.

i Wygrać

Tyyyyyle wygrać! Bo wiesz, momenty, w których tak czule patrzę sobie w oczy przypominają mi o tym jak bardzo się lubię. Okazuje się wtedy, że tak bardzo, że robię dla siebie tylko to, co dobre. Nie idę na kompromisy, żyję ze sobą w zgodzie. No chociaż z jedną z tych trzech mnie. Bo matka kocha i trwa wciąż, żona dba i daje się całować a kobieta moja ryczy i skacze jak szalona. Jeśli życ potrafią ze sobą na raz, to nie mogę nie być szczęśliwa przecież. I spokojnie móc spojrzeć sobie w oczy. Doskonała czy nie. Zawsze.

 

 

 

 

 

Powiązane wpisy
Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Website Protected by Spam Master


Korzystając z naszego serwisu akceptujesz ustawienia cookie. więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij