Słuchaj wszystkich, rób po swojemu.

Przy pierwszej ciąży przeczytałam wszystko, co znalazłam w intrenecie na temat ciąży, porodu i niemowląt. Słuchałam opinii innych mam, doświadczonych kobiet. Wydawały mi się takie mądre. Ich zdanie było dla mnie ważne, ponieważ one już przeszły to, co mnie dopiero czekało. Byłam przekonana, że one wszystkie wiedzą ode mnie lepiej, więc słuchałam. Och, jak bardzo niektóre opinie zepsuły mi pierwsze miesiące macierzyństwa. Zamartwiałam się swoimi problemami, których nie widziałam u innych. Wciąż porównywałam i dziwiłam się, że u mnie jest inaczej.

Zrobiło mi się o wiele lżej, kiedy przestałam czytać a zaczęłam testować. Wzięłam sprawy realnie w swoje ręce. Nadal słuchałam rad, czujnie obserwowałam dziecko i sama sprawdzałam co jest dla niego najlepsze. Ale decyzję pozostawiałam sobie. Stałam się swoistą lwicą i pilnowałam swojego jak przystało na obrońcę ogniska domowego. Od tej pory ufam tylko sobie i swojej intuicji. Radzę się najbliższych przyjaciółek, które szczęśliwie wciąż rodzą dzieci. Wszystkie jesteśmy ciągle na bieżąco a maluchów nam nie brakuje. Wiemy co jest dobre dla nas i dla naszych dzieci, wiele już przetestowałyśmy.

Dlaczego polegamy na opinii innych?

Nie jest łatwo podejmować mądre decyzje. Jeszcze trudniej ponosić ich konsekwencje. Decyzje, które są znaczące dla zdrowia dziecka
należą do tych najtrudniejszych, dlatego szukamy wsparcia u innych, co pozwala nam rozłożyć odpowiedzialność. Musimy jednak działać same! Dowiadywać się u źródeł, analizować i rozumieć. Kiedy zrozumiemy łatwiej będzie nam ostatecznie zdecydować. Dlatego tak lubię poznawać nowości, dotykać i sprawdzać. Sprawdzam i dalej puszczam w świat!

Czego mamy boją się najbardziej?

Zanim urodzę sprawdzam, szukam i testuję. Podglądam i uczę się trochę od początku. Trochę się nawet boję na myśl o takiej odpowiedzialności.  Boję się, że nie podołam, jak zresztą większość mam. Boję się, że nie dam rady, bo nie wiem jeszcze jak to naprawdę będzie. Mam nadzieję jednak, że to jest jak jazda na rowerze. Tego się nie zapomina przecież – tłumaczyłam sobie zakładając małemu szkrabowi pieluszkę, kiedy byłam z wizytą u koleżanki. Wszelkie obawy, że mogę sobie nie poradzić znikają w mig, kiedy się zacznie działać. Ma się ten instynkt macierzyński przecież. Instynkt przetrwania, który mimo niepewności pozwala nam wyjść z nowej sytuacji obronną ręką.

Dziś śmiało poddaję testom moje nowe odkrycie – pieluszki Muumi Baby. Są naprawdę wyjątkowe. Przyjazne dla skóry i niealergizujące. Wszystkie pieluchy Muumi Baby są produkowane w Finlandii z wysokiej jakości, czystych surowców. Nordic Eco Certyfikat i rekomendacja Organizacji ds. Zwalczania Alergii i Astmy gwarantują bezpieczeństwo i najlepszą ochronę dla delikatnej skóry naszych maluszków. To co mnie w nich ujęło, to oprócz Muminków oczywiście, brak zapachu. Od dawna piorę ubrania swoje i dzieci w proszkach hipoalergicznych, unikam płynów do płukania i ograniczam zapachy detergentów w domu. Żywo zaczęło mi to przeszkadzać, idę więc mocno w produkty najdelikatniejsze. Płyny do płukania, środki zapachowe czy pieniące się żele jak również sztuczne dodatki są u mnie w domu zakazane prawie jak czekolada. Co spróbuję sobie umilić życie i nadać domowi trochę aromatów, od razu widzę efekty na skórze dzieci. Zależy mi bardzo na uniknięciu podrażnień a alergia to coś, czego boję się najbardziej. Boję się, że znów przydarzy się maluszkowi, wiele przeszłam z Tomikiem pod tym względem. Chcę dmuchać na zimne, szukam więc zawczasu. Nie wiem, czy podołałabym pieluszkom wielorazowym – Muumi Baby to dobra alternatywa. Bielone są tlenem a przecież podstawowym czynnikiem alergizującym jest chlor używany powszechnie w procesie bielenia celulozy, stosowanej do produkcji pieluszek. Zostaną z nami na dłużej. Produkty pod marką Muumi Baby oznaczone są certyfikatem Instytutu Astmy i Alergii w Helsinkach, który regularnie sprawdza ich walory hipoalergiczne oraz uczestniczy w opracowaniu nowych produktów. Dzięki współpracy z tą instytucją powstały wszystkie produkty pod marką Muumi Baby a ich cechą wspólną, oprócz braku chloru w celulozie, jest nieużywanie jakichkolwiek substancji nawilżających, konserwujących lub zapachowych.

Czuję się coraz bardziej gotowa, świadoma i czekam z niecierpliwością na moje małe bebe. Mam nadzieję, że jako doświadczona matka, dorosła kobieta i tak obeznana w biznesie dziecięcym będę w stanie uniknąć tym razem większości błędów i będę widziała zawczasu po jakie produkty sięgać. Tylko te najlepsze!

 

Buziaczki od cioci dla Adasia ;*

 

 

Tagi :
Powiązane wpisy
Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Website Protected by Spam Master


Korzystając z naszego serwisu akceptujesz ustawienia cookie. więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij