Klęska urodzaju. Za dużo, za szybko, za dobrze BUM!
Oby tylko był zdrowy! Modliłam się przez 9 miesięcy i każdego dnia po porodzie. Aż mocno zaciskałam oczy aby moje prośby były jeszcze mocniejsze i zęby, kiedy pomyślałam, że jednak mogłoby pójść coś nie po mojej myśli. Dlatego kiedy go urodziłam, takiego dużego, silnego, zdrowego i ślicznego serce mi prawie pękło ze szczęścia. Przez miesiąc podniecałam się jego idealną skórą, mega siłą i imponującymi rozmiarami. Mam najcudowniejsze dziecko na świecie! – myślałam. Znowu mi się udało! – piszczałam w myślach i znów zatapiałam się w zapach tego wspaniałego ciałka. Dużego, silnego i zdrowego.
Duży – Za duży noworodek, który już po urodzeniu sprawiał wrażenie jeszcze większego niż w rzeczywistości był. 4830 i 62 cm to brzmi dumnie. To brzmi również jak pełna szuflada za małych ubranek na 62 i za wąskich spodenek na 2-4 miesiące. To jest też za ciasny otulacz, dzięki któremu nie raz udaje mi się ukoić nerwuska i który przy normalnych wymiarach miał starczyć na dłużej ale Antoś 6,8 kg osiągnął już w 3 tygodniu życia. To miała być inwestycja na dłużej ale pomaga nam na tyle, że nawet z wyciągniętą łapką zdaje egzamin. Oznacza to też przeciążony kręgosłup już na starcie ale też łatwiejszą obsługę noworodka. Łatwiej mi było też podjąć decyzję o wsadzeniu delikwenta w nosidełko, które odciąża trochę moje tylko dwie ręce. Od razu wydawał się taki dojrzały, mądry i bystry bo taki duży przecież! No i wiedziałam, że dzięki temu będzie silniejszy.
Silny – Trzyma główkę, kiedy leży na brzuchu, potrafi się już przemieszczać, nie wiem jak ale przesuwa się o kilkanaście cm w bok. Przekręca się na prawo i kręci głową na boki wciąż nie ogarniając chaosu domowego. Dzięki temu, że jest taki duży i silny przezwyciężyliśmy bez szwanku pierwszy wirusowy katarek, który dzieciaki przywlekły z przedszkola a mogło się skończyć najgorzej. Wiedziałam, że gabaryty i ta wrodzona siła da nam lepszy start. No i wiedziałam, że dzięki temu będzie zdrowszy.
Zdrowy – Chwila, na którą czekałam w bezdechu to ta, kiedy dostał 10 pkt w skali Apgar a później ta, kiedy sama go zobaczyłam. Wtedy dopiero mogłam odetchnąć pełną piersią a każdego kolejnego dnia patrząc na jego idealną cerę dziękowałam losowi za brak problemów skórnych, z którymi borykałam się kilka lat przy Tomiku. To serio nie było fajne i bałam się tego jak ognia. Głaskałam tę delikatną buzię i całowałam policzki, z wdzięcznością wielką za jej gładkość i elastyczność. Patrzyłam jak zdrowo rośnie, taki silny i duży. No i wiedziałam, że teraz do szczęścia potrzeba nam tylko rzeki mleka.
Rzeka mleka – Jak łatwo wywnioskować taki duży, silny i zdrowy ludek je też nie mało. Całe szczęście moje walory pozwalają mi na produkcję nieograniczonej ilości mleka, dzięki czemu młody najada się w 5-10 minut. Świadomie przedłużam te chwile przytulając się chociaż do niego przez długie minuty nawet po tym jak przestanie ssać. Dźwięk, który wydaje połykając każdą porcję mleka jest muzyką dla mych uszu i chcę z całego serca aby to trwało jak najdłużej. Teraz, kiedy wszelkie boleści brodawek i nawały pokarmu unormowały się do ideału mogę tak trwać wiecznie, do momentu aż ludzie zaczną zwracać mi uwagę, że 18latka nie wypada karmić piersią 😉
BUM!
Aż w końcu BUM! Los doszedł do wniosku, że za dużo tego wszystkiego! Klęska urodzaju, za dużo dobrego i zesłał nam wysypkę. Wysypkę, która w mgnieniu oka przypomniała mi wszystko sprzed 8 lat. Dokładnie tak samo było z Tomikiem: ból brzucha, krostki, AZS, nietolerancja laktozy. Później było już tylko gorzej.
Zaczęło się od problemów przy jedzeniu, szarpał się jak mały ptaszek w klatce, jakby chciał wyszarpać wszystko siłą. Tak jakby chciał a nie chciał. Zaczął nagle mniej jeść, jeśli w ogóle można to nazwać jedzeniem, no nie umiał się chłopak w ogóle zachować. Później pojawiły się pierwsze krostki, które konsultowałam już z Wami na Stories na Instagramie. I tak się dalej potoczyło. Mimo mojej nadziei, że to jednak chwilowe, kontaktowe i jednorazowe okazuje się, że to coś poważniejszego. Dziś mam już umówioną wizytę z naszą kochaną Panią Doktor, która wyprowadziła Tomika z alergii i dzięki której chłopak ma teraz normalne życie a nawet powiedziałabym jedzeniowy high life. Trzymajcie więc za nas kciuki aby jak najszybciej wyjść na prostą i znów móc głaskać go po takich mega gładkich policzkach a brzuszek niech już nie boli i możliwy był powrót do ulubionych otulaczy.
Otulacz ERGOBABY
Otulacz posiada opatentowaną, ergonomiczną konstrukcję, która pozwoli na naturalną ruchliwość dziecięcych bioder i nóżek. Z tego powodu został więc uznany przez Międzynarodowy Instytut ds. Dysplazji Stawów Biodrowych za bezpieczny i zdrowy dla dziecięcych bioderek. Zdejmowana kieszeń na nóżki umożliwia przewijanie bez konieczności rozbierania, czy nawet budzenia maluszka.