Kłamstwo! Nie TAK wygląda prawdziwe macierzyństwo!

Internet zalewa nas falą idealnych zdjęć, idealnych outfitów, idealnych ludzi i idealnych matek. Widzisz je codziennie na zdjęciach i nie możesz wyjść z podziwu: JAK ona to robi?! To kłamstwo! Nie tak wyglądasz, kiedy patrzysz w lustro, nie tak wygląda Twój dom i dlaczego do cholery Twoje dziecko nie jest ciągle takie słodkie i czyste?! Nie tak wygląda prawdziwe macierzyństwo! Coś tu jest bardzo NIE TAK!

Jeden komentarz, a dał mi tyle do myślenia. Jedna z Was napisała mi pod postem, że czuje się oszukana i traci zaufanie do blogerek, które tak idealizują macierzyństwo. Że przecież tak nie wygląda nasza codzienność! Jej macierzyństwo wygląda całkiem inaczej. Fakt, zdjęcia mam tu ładne a tekstem staram się Wam poprawić humor. Ale, że oszukuję? Sama czasem czuję się zawstydzona, kiedy wstaję rano i wcale nie wyglądam jak ta sama ja na zdjęciach. Kiedy jeszcze nie mam makijażu i nie uczesałam czupryny, kiedy miotam się między śniadaniem Antosia a robieniem kanapek dla starszaków z odsłoniętym biustem (tak, zdarza mi się zapomnieć) potykając się na dodatek o zabawki. Miałam nadzieję, że każda z Was będąc matką wie, że nie sypiam w makijażu a kiedy karmię, ociekam mlekiem. Myślałam, że tak samo jak ja, macie ochotę cieszyć się codziennością a nie narzekać w kółko. Nie udaję, że nie jest ciężko. Jest. Ale ja wolę wstać rano prawą nogą, zacisnąć zęby i zakasać rękawy. I robię to aż do momentu, kiedy już nie mogę i nadchodzi taki dzień, że na nic nie mam siły. Wtedy odpuszczam. Zamieniam swoje życie w przewijanio-karmienie non stop, bez większego zainteresowania resztą świata, bo na nic innego nie miałam już siły. Jestem chodzącą mleczarnią a raczej powłóczącą ledwo nogami. Wyglądam gorzej niż źle i wtedy chowam się przed całym światem. Wtedy mnie nie zobaczysz nigdzie i nie robię sobie wtedy zdjęć. Takie to nawet logiczne, prawda? Nie wiem czy chcemy tu sobie pogadać o zaparciach, hemoroidach i nabrzmiałych do bólu piersiach. O tym jak bardzo mam podkrążone oczy i jak dużo pracuję. Bo mogłabym powiedzieć wiele ale raczej wolę iść w druga stronę, dobrą stronę mocy. Bo tę brzydką zna każda z nas i możemy się z niej raczej pośmiać a ja chciałabym Was rozbawiać i skłonić do radości niż użalania się nad sobą.

Nie chcę być taką matką. Kiedy tylko zaczynam nią być od razu staram się otrząsnąć. Jeśli patrzyłabym tylko na to jak jest ciężko, jak bardzo się nie wyspałam i jak wielki mam kredyt nigdy pewnie nie wyszłabym z domu a moje dzieci znienawidziłyby mnie bardzo szybko a mąż odszedł daleko. Bo być matką cierpiętnicą jest łatwiej. Można mieć źle i nie chcieć lepiej. Chcesz ciągle być nieszczęśliwa na własne życzenie?

Podaję zatem co następuje: należy się zadręczać, przemęczać, zaniedbywać i przetłuszczać włosy. Narzekać, nie dbać o skórę i nie wychodzić z domu. Samemu. Nie cieszyć się i nie malować. Udręczać się zmęczeniem i nadmiarem obowiązków. Nie starać się i nie dążyć do lepszego jutra. Nie czerpać radości z macierzyństwa i absolutnie nie cieszyć z codzienności! Ona nie może być przecież fajna. Jesteś matką: Cierp.

Więc jeśli ja w jakiś magiczny sposób tego unikam, to znaczy, że Ty też możesz. I to nie będzie kłamstwo. Tak może wyglądać i Twoje macierzyństwo i mam nadzieję, że jednak nie jedną z Was zmotywowałam do kilku radosnych poranków. Że czasem dążycie do lepszego i wstajecie specjalnie prawa nogą mimo, że ta lewa wydaje się być wyraźnie cięższa.

A teraz kilka kłamstw, jakie spotkacie na tym blogu, o których być może nie wiedziałyście do tej pory:

Piszę posty nocami. Kiedy już ogarnę cały ten huragan, siedzę w piżamie i bez makijażu. Kiedy moja fryzura daleko odbiega od tej z porannego zdjęcia na Instagramie a siły na taki jak rano uśmiech na pewno już nie mam. Zdania nie kleją mi się czasem przez kilka dni a czasem noszę w sobie tekst, który partiami wysyłam sobie na maila w każdym miejscu i o każdej porze dnia jak tylko coś ułoży mi się w głowie. Niektóre teksty piszę tygodniami, inne siadam i robię w pół godziny przed publikacją.

Na zdjęciach pokazuję jedynie część domu, w którym wierzcie mi, nie jest zawsze idealnie. Mimo, że w fotografowanym kącie wydaje się, że jest. Ale nie widzicie w tym momencie innych kątów, które ucierpiały z powodu niejednej sesji 😉 Przy trójce dzieci nie łatwo jest utrzymać porządek, tym bardziej jeśli samemu do takich porządnickich się nie należy. Jeśli więc pomyślisz sobie kolejny raz jaki u nas porządeczek, wyobraź sobie inne pokoje, których aktualnie nie ma na zdjęciach 😉

Jestem zawsze umalowana. Makijaż do zdjęć różni się nieco od tego codziennego. Wymaga większej precyzji i jest mocniejszy, na zdjęciach wychodzi inaczej niż w rzeczywistości. Często też robimy zdjęcia akurat przed jakimś wyjściem, żeby raz naszykowani móc pokazać się ludziom. To mnie trochę męczy ale nadal nie jestem aż tak odważna aby pokazać się bez grama pudru innym ludziom. Prawda jest taka, że nawet do sklepu taka nie wyjdę. Zawsze marzyłam o tym, żeby to przełamać ale wciąż jest to silniejsze ode mnie.

Niektóre posty są szykowane z wyprzedzeniem czasowym, nie w dzień publikacji ani nawet w przeddzień. Wybór zdjęć, obróbka i przygotowanie tekstu trwa trochę. Kiedy więc Wy żyjecie jeszcze magią Bożego Narodzenia ja obmyślam już plan na Wielkanocne ozdoby i przepisy na mazurki. Wpisy szykujemy czasem hurtowo na kilka tygodni w przód, czasem to wymaga serio dobrej organizacji i planowania kalendarza, tym bardziej w okresie zimowym, kiedy zdjęcia robi się tylko w weekendowe poranki bo wtedy tylko jest jasno.

Blogowanie to nie tylko pisanie tekstów i cykanie fotek. To nie jedynie uśmiechanie się do selfie i na instastories. To też etat grafika, pozycjonera stron, marketingowca. To masa kursów fotograficznych i godziny przesiedziane z na YouTube zamiast w łóżku, bo człowiek uczy się całe życie. Jestem nie tylko wesołą dziewczyną ale też przedsiębiorcą a blog to moja firma. Muszę więc liczyć podatki i płacić co miesiąc składki. Mam raty, kredyty, zlecenia i umowy. Jestem raz na wozie raz pod wozem ale nigdy o tym nie mówię. To jest zaplecze tego co widzicie u mnie na co dzień a to zaplecze jest trudne. Trzeba poznawać się na ludziach i nie raz się zawieźć, przewidzieć trendy i umieć znosić porażki. A później napisać dla Was tekst o macierzyństwie. Najczęściej wtedy, kiedy nie mam na to nawet godzinki w ciągu dnia, bo ciągle COŚ. Dlatego jestem tak dumna z tego co robimy, bo widzę, że się udaje. I serio wolę uśmiechać się na zdjęciu i pokazać Wam, że MOŻNA! Mimo tego, że jest trudno, to co tu widzicie to nie kłamstwo. To ciężka praca matki, która chce aby właśnie TAK wyglądało jej macierzyństwo!

troje dzieci, macierzyństwo matka, macierzyństwo jak być dobra mamą, macierzyństwo rodzina, macierzyństwo rodzeństwo, macierzyństwo brat z siostrą, macierzyństwo rodzeństwo, macierzyństwo matka, macierzyństwo

Powiązane wpisy
Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Website Protected by Spam Master


Korzystając z naszego serwisu akceptujesz ustawienia cookie. więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij