Matka trójki dzieci

Moje życie się zmieniło, ja również. W ciągu ostatnich miesięcy, gdzieś po drodze zostawiłam siebie bo stałam się „matką trójki dzieci”. To nie prawda, że ludzie się nie zmieniają. Każde wydarzenie w życiu a nawet każdy zwykły dzień zmienia człowieka ciągle. Kiedy się zostawi siebie gdzieś obok a czas płynie sobie swoim rytmem, można później się już nie poznać.

Prawda jest taka, że na drodze mojego życia dokonałam wyborów, które rzadko stawiały mnie na pierwszym miejscu. Wiele rzeczy wymagało mojego poświęcenia ale dzięki temu też sama dla siebie stałam się lepszym człowiekiem. Nie mogę ukrywać, że trójka dzieci to nierzadko kołowrotek emocjonalny a ja zostaję daleko, daleko na końcu listy życzeń. Ale taki był mój wybór i nie oczekuję za to uznania. Mieć trójkę zdrowych, ślicznych i mądrych dzieci to niesamowity dar. Radzę sobie tak, jak każda inna matka. Może tylko mam więcej prania i robię większe zakupy a moja głowa jest większa od potrójnych zmartwień. Ludziom jednak wydaje się, że już całkiem powinnam zarosnąć brudem i zapomnieć jak się nazywam bo poza dziećmi i domem nie ma dla mnie już innego życia. Każdy dzień pokazuje mi jednak co innego. Siła i moc jaka płynie z potrójnego macierzyństwa bardzo często jest ponad wszelkie nerwy i zmęczenie. Fakt, muszę opracowywać różne smart systemy, szybkie rozwiązania i wiele dróg na skróty, które pomagają codzienności i bardziej musi mi się chcieć. Tu już nie ma miejsca na olewanie.

Jak to jest mieć troje dzieci?

Oprócz tego, że codziennie musisz wierzyć z całych sił w to, że rzeczywiście masz 7 rąk do ogarnięcia całego bałaganu, to przydałaby się jeszcze z jedna para oczu no i dwie pary uszu. Bo troje dzieci to potrzeba słuchania każdego z osobna, mówiących NA RAZ. Już to prawie opanowałam. Momentami do perfekcji a czasem udaję, że po prostu nie słyszę NIC i jedyne co potrafię powiedzieć to: „NIE MÓW DO MNIE TERAZ”. To ciągłe „mamooooo…” jako przedrostek każdego zdania w wielokrotnym już wydaniu. To też ciągłe sprzątanie, upominanie, tłumaczenie i proszenie. Nie jest łatwo pokazać świat jednemu małemu człowiekowi a co dopiero mówić o trójce. Trójce w tak różnym wieku i różnymi potrzebami, które chciałabym zaspokoić. Jestem ambitną matką trójki i niestety bardzo staram się utrzymać to wszystko w garści. Pracując dodatkowo praktycznie na dwóch etatach, pracując nocami. Razem z mężem ogarniamy to nadal i jeszcze przez te trzy miesiące udało nam się nadal ujść jakimś cudem z życiem. Nikomu nic złego się nie dzeje.

Bycie matką trójce dzieci to jak być nieustraszoną.

Kiedy Flow Mummy napisała tekst, że ludzie wybaczą mi więcej, bo mam troje dzieci podniosło mnie to trochę na duchu, bo widziałam to trochę inaczej..

Ludzie ode mnie nie wymagają ale ja jakoś wymagam od siebie więcej.

Chciałabym mieć czysty dom ale jak Ci wpadną takie huragany i każdy dołoży coś od siebie to zmieniają chałupę w śmietnik w ciągu 5 minut.

Chciałabym skupiać się na najważniejszych rzeczach, terminach i datach ale mimo kalendarzy i planerów mi się to nie udaje. Zanim skończę robić jedną rzecz muszę zaczynać już następną i tak w kółko, siebie mając na ostatnim miejscu

Chciałabym schudnąć, bo 3 miesiące po porodzie już do czegoś zobowiązuje ale jeśli moim głównym posiłkiem sa niezjedzone przez dzieci resztki z talerza to jakoś daleko mam do zbilansowanej diety. No i tak czekolada.

Chciałabym być oazą spokoju i stateczną matką wspierającą ale jak spadnie na mnie wszystko na raz czasem po prostu nie mam siły dźwignąć.

Raptem po latach pracy i niebycia w domu całymi dniami zapragnęłam mieć wciąż porządek i poprasowane ubrania. Zachciało mi się lśniących podłóg i pustego zlewu. Ulepszam naszą przestrzeń aby w małym mieszkaniu żyło nam się łatwiej, dbam o dietę abyśmy byli zdrowi bo choroba jednego z członków rodziny rozwala usystematyzowany schemat funkcjonowania. Narzucam sobie tempo jakiego nie jestem w stanie znieść. W obawie, że w pewnym momencie sobie nie poradzę, chcę mieć wszystko pod kontrolą.

Zastawaiam się tylko co będzie wtedy, kiedy znów zapragnę realizować bardziej siebie jako człowieka niż jako matkę. Jeśli przyzwyczaję się do tego, że nikt już nic ode mnie nie wymaga, że wystarczy im to, że jako matka trójki w ogóle jeszcze żyję. Kiedy odpuszczę sobie wiele rzeczy, bo odpuszczanie i luz rodzicielski jest przecież teraz tak bardzo w modzie. Kiedy stanę się już tylko pulchniutką matką trójki dzieci, której wszyscy wokół współczują. Nie będzie mi zależeć na sobie, bo tak bardzo skupię się na dzieciach. Mam cichą i szczerą nadzieję, że nie dojdzie do tego. Dlatego mimo częstych zaćmień umysłowych i poplątanego języka, mimo braku już dobrej pamięci i niedociągnięć w organizacji, mimo zakręconych dni świra wokół małych człowieków, chcę zostawić trochę siebie w sobie. Łatwo z tym nie jest bo brakuje mi przede wszystkim czasu. Kiedy do głowy przyjdzie mi jakakolwiek aktywność na rzecz mojej własnej osoby jest już na nią zdecydowanie za późno ,bo właśnie w wirze pracy staje się północ a mój nos ciężko oderwać od podłogi. Wtedy zazwyczaj padam na łóżko i jedyne co mi zostaje to śnić…

 

Zdjęcia powstały we współpracy z Footway – moje buty Mohedatoffeln

 

Powiązane wpisy
Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Website Protected by Spam Master


Korzystając z naszego serwisu akceptujesz ustawienia cookie. więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij