Troje dzieci. Wiecej pracy niż pożytku.

Za każdym szczęśliwym dzieckiem kryje się jego matka. Każde czyste dziecko wymaga wyczyszczenia, każde radosne dziecko trzeba najpierw naładować radością, każde spełnione marzenie trzeba najpierw chcieć spełnić. Piękne obrazki dzieciństwa nie powstają jednego dnia, pielęgnowanie dzieci nie jest czymś łatwym i szybkim. Tylko rodzice wiedzą ile siły trzeba żeby przygotować na świat małego człowieka. Tylko codzienność jest w stanie udźwignąć trud wychowania a czas spędzony razem jest naszym sprzymierzeńcem. Czas, który oddajemy dzieciom w większości, skrawek naszego życia, który świadomie i z rozmysłem oddajemy tylko im. Czasem mam wrażenie, że nie podołam. Czasem wydaje się, że troje dzieci to więcej pracy niż pożytku.

Przy trójce dzieci jest o wiele więcej pracy niż myślałam. Trójka dzieci nie jest dla każdego. Z życia matki trójki dzieci niewiele ogarniam. Wciąż wydaje mi się, że muszę coś zrobić, odkładam na jutro a kiedy wstaje rano okazuje się, że właśnie mija kolejny miesiąc. Żyję trochę w niedoczasie, jakby na innej planecie w odległej galaktyce a to tylko mój dom i moje własne dzieci. I można by było pomyśleć, że żal trochę tego, że brak mi czasu dla siebie. Można by było żałować, że jestem urobiona po łokcie i średnio czerpię z tego radość a jednak każdego dnia kładę się styrana ale spełniona. Wszystko wygląda inaczej, kiedy narzekanie zamienia się we wdzięczność.

Często zapominam jaki jest dzień i jak ja się w ogóle nazywam i nie tylko dlatego, że ze zmęczenia i zamieszania ledwo patrzę na oczy ale z powodu zaangażowania i 300% uwagi dla nich. Są dni lub tylko ich części, że nie jestem w stanie odejść od dzieci na krok, bo każdy kolejny oznacza tylko zmianę aktualnie obsługiwanego dziecka. Kiedy zaczynamy się gdzieś razem szykować przypominamy pewnie bardziej przygotowania wyprawy na wojnę niż całkiem miłą zgraną paczkę. Kiedy trzeba ich kapać, ubierać czy karmić wszystko staje na głowie a ja gdzieś głęboko w sercu mam wciąż zamieniać trud w radość i narzekanie we wdzięczność. I choć mój mąż zarzuca mi wciąż, że sama siebie próbuję oszukać ja serio lubię to robić!

Myję, smaruję, nacieram. Czyszczę, głaszczę, ubieram. Wycieram, ocieplam, przutylam. Koję, zakrywam, otulam. Mój typowy dzień kręci się wokół pielęgnacji 3 małych istotek. Sprzątam po nich, szykuję dla nich i swój dzień ustawiam typowo pod nich. Musicie mi wierzyć, jest co robić. Nakarmić 3 gadające gębulki, umyć 6 nóżek i 6 rączek, wycałować przy tym 60 paluszków! 3 roześmiane buźki, pełne białych ząbków. Być fryzjerem dla całej rodziny, czesać burze włosów na trzech głowach i manikiurzystką na etacie aby obcinać 60 pazurków co kilka dni!! Gilgotać 3 brzuszki i oplatać się 6cioma ramionkami. Wycierać 3 zasmarkane nosy, podawać witaminki do 3 skwaszonych buziek i czyścić 3 pary uszu, żeby dobrze słyszały! 3 małe serduszka a kochające najmocniej, 6 zapatrzonych oczek najpiękniejszych na świecie, 3 małe dupcie biegające radośnie na golasa. Wyliczanki, podskoki i harmider. Dom żyje non stop a kiedy powoli zasypia ja musze dokończyć jeszcze swoją wartę. Muszę być gotowa na ciąg dalszy, na kolejny dzień.

To czego używam do codziennej pielęgnacji dzieci nie jest bez znaczenia. Lubię mieć pewność, że rosną zdrowo i bezpiecznie. Tomik alergik, Natka superdziewczyna i mały Antoś. Każde ma swoje potrzeby, niby inne ale jeden przyświeca mi cel. Zadbać o wszystkich jednocześnie i po równo. Tomik jak twierdzi od urodzenia ma katar. Prawda jest taka, że serio jego nosek wymaga większej uwagi niż reszta nosków w domu. Zalecano nam higienę nosa w wersji hard – płukanie. Nie podeszło, zostaliśmy więc przy standardowej wodzie morskiej. Mamy swoje ulubione aplikatory i sposób dawkowania. Tomkowy nosek poddawany jest więc wyjątkowej opiece. Antoś znów musi mieć dopilnowane na czas pazurki, inaczej podrapie wszystkich jak mały kot a najbardziej drapie mnie podczas karmienia! Sam też się jeszcze drapie, widać niemowlęce zapędy jeszcze mu nie przeszły dlatego musze go mocno pilnować. Natka natomiast odkąd pamiętam nadmiernie produkuje i kolekcjonuje woskowinę w uszach, nie wiadomo po co. Cwaniara trochę już nawet potrafi wykorzystać ten fakt i często serio zmyślnie udaje, że nie słyszy! Moja w tym głowa żeby każdemu pomóc na tyle, aby ich przypadłości nie przeszkadzały w codzienności. Tomikowi więc podsuwam specyfiki do płukania noska, Antosia atakuję non stop z cążkami (nie umiem obcinać nożyczkami) a Natce czyszczę namiętnie uszka. Zalepione ucho to dość nieprzyjemna rzecz. Swędzi, przeszkadza i nie daje dobrze słyszeć. Młoda do tego stopnia się przyzwyczaiła, że to niby-niesłyszenie jest jej tajną bronią. Jedno jest pewne, uszu nie czyścimy patyczkami! Używam do tego preparatu w sprayu Vaxol. To jedyny polecany przez ekspertów sprawy do uszu dla dzieci i dorosłych zawierający w 100% oliwę z oliwek, który wspomaga naturalny proces samooczyszczania uszu z woskowiny, chroni przed infekcjami i pielęgnuje uszy w wygodny, bezpieczny i skuteczny sposób. Sprawę pielęgnacji przejęłam w domu w całości. Ustawiam ich sobie w kolejce i czyszczę, obcinam i smarkam. Doglądam i bacznie się przyglądam. Czeszę i układam fryzury, smaruję rany i naklejam plasterki. Dupcie jeszcze podcieram! Sprawdzam ząbki, uszy i dłonie. Lubię to bardzo choć wiem, że oni obsługują się już doskonale. Mimo, że więcej z nimi pracy niż pożytku uwielbiam to, że czuję się potrzebna.

Liczyć, kochać, nie narzekać! Słuchać 3 głosów na raz, bo wszystko jest takie ważne. Kąpać wszystkich na raz bo to taka fajna zabawa. Sadzać do kolacji przy jednym stole żeby mogli się wychichotać. Kłaść razem na łóżku na długie przytulasy. Mieć wszystkich na uwadze w jednym czasie i w jednej chwili reagować. Nie czekać, nie myśleć, działać! Lubię ich tak liczyć, ganiać, wołać. Lubię stawiać w szeregu i sadzać obok siebie. Lubię prowadzić za rączki czy nosić w ramionach. Lubię doglądać, dbać i mieć ich na głowie. Lubię się czasem pomartwić, zatrwożyć czy bać o przyszłość. Lubię myśleć, pisać ale też działać! I cieszę się, że jestem człowiekiem, który zawsze znajdzie sobie coś do roboty bo aż strach pomyśleć, że nie wiedziałabym co ze sobą zrobić, kiedy nie będę musiała już im tak nadskakiwać?!

 

Wpis powstał we współpracy z marką VAXOL #zadbaneuszka

 

 

Powiązane wpisy
Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Website Protected by Spam Master


Korzystając z naszego serwisu akceptujesz ustawienia cookie. więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij