Kosz z zabawkami – studnia bez dna
Gdzie ja to wszystko pomieszczę?! Te zabawki, szafki, półki, kosze i pudełka to jak studnia bez dna.
Biorąc pod uwagę, że całkiem niedawno pokazywałam Wam nowy regał TU, miejsca w pokoju powinno być więcej, co za tym idzie powinno być wygodniej.
Mimo wszystko ciągle trzeba segregować, układać przekładać no i naprawiać. Chciałabym tak bezwiednie rzucić to sprzątanie pokoiku i więcej do niego nie wracać, zostawiając tę kupę zabawek na środku dzieciom do rozdysponowania. Może i tak powinnam zrobić bo usłyszałam ostatnio nawet, że ja albo się zamartwiam albo sprzątam i tak sobie pomyślałam, że to chyba prawda.
Nie zawsze mi się uda ale zazwyczaj – zanim wyjdę z domu oczy moje muszę nacieszyć dosyć ogarniętym wnętrzem, czy to moim czy to dzieci ale zawsze tym, które sobie tak udekoruję i poustawiam, tak po mojemu, tak codziennie prawie inaczej.
Płakać się chce kiedy dopiero co poustawiam misie na półeczki, książeczki do szafeczki i lale do wózeczka a tu przyjdą dwa tajfuny i w mig rozpętają burzę z wielką kupą na środku od nowa. Nie ma opcji, kosze na zabawki muszą być. U nas coraz większe, takie prawie bez dna.
Na początku wystarczały nam te – papierowe, z czasem jednak szukałam wygodniejszego i nieco trwalszego rozwiązania. W koszach Elodie Details wygodniej wszystko znaleźć, a nawet jeśli nie znaleźć to na pewno łatwiej wysypać no i prościej później trafić zabawkom do środka.
Dzieć bez problemu też chwyci taki kosz za rączkę i zaciągnie go na swoje miejsce.
A jak już mam dosyć zabawy czy sprzątania czy też zabawy w sprzątanie to ich wsadzam w te kosze bez dna zostawiając bałagan za sobą zepchnięty nogą na drugi plan. Powstają z tego niezłe zawody, zabawy w chowanego inne takie, bo po co martwic się ciągle sprzątaniem i układaniem, wsadź bałagan do kosza, wysyp, baw się i schowaj go znowu. Taki bałagan wepchnięty w kosz to i fajnie w kącie wygląda ;D