Twoje dziecko nie chce iść do szkoły? Zobacz co robisz nie tak!
Gdy dziecko nie chce iść do szkoły…
Stało się. Po ekscytacji pierwszymi dniami w szkole nadszedł czas na obawy i nieoczekiwane zwroty akcji. Szczęśliwie jednak o tych trudnych pierwszych dniach i o gotowości szkolnej udało mi się popełnić ostatnio pracę dyplomową w ramach Studiów Kwalifikacji Pedagogicznych dlatego trochę się powymądrzam. Pomijając fakt, że moje przekonanie o tym, że każdemu mogą zdarzyć się problemy w temacie szkolnym tylko nie nam okazało się dość błędne to wiem, że zdarza się to tak często, że warto w to uwierzyć. Wakacje, rozpoczęcie roku i pierwsze dni w nowej klasie nie zapowiadały nic niepokojącego. Absolutnie nic. „Mój bohater!” krzyczałam nie oczekując wcale takiego zwrotu akcji…
Gotowość szkolna
O gotowości szkolnej wiem sporo. Gotowość szkolna, dojrzałość szkolna czy przygotowanie do szkoły to pojęcia używane zamiennie.
Dojrzałość szkolna to najogólniej biorąc, gotowość dziecka do rozpoczęcia nauki, zależna od poziomu jego ogólnego rozwoju, stanu zdrowia i zdolności przystosowania się do nowego środowiska. Współcześnie dojrzałość szkolna dziecka obejmuje zarówno jego fizyczny, jak i psychiczny rozwój. Stąd mówi się obecnie o dojrzałości fizycznej, umysłowej, społecznej i emocjonalnej. Wszystkie płaszczyzny rozwoju dziecka mówią o jego dojrzałości.
Granice pojęć „gotowości szkolnej” i „dojrzałości szkolnej” nie są wyraziste. Szczególnie gdy zauważymy, że dojrzewania nie traktuje się dziś już jako czynnika głównie odpowiedzialnego za rozwój. W wielu badaniach udowodniono, że wpływy biologiczne nie działają niezależnie, lecz splatają się z czynnikami środowiskowymi i z uczeniem się.
Dziecko gotowe do podjęcia nauki w szkole, charakteryzować się powinno następującymi cechami w poszczególnych zakresach rozwoju:
Rozwój umysłowy – dziecko wyraża chęć nauki i jest zadowolone, cieszy się z pójścia do szkoły; chce się uczyć czytać i pisać oraz wykazuje duże zainteresowanie otaczającą je rzeczywistością, zadając mnóstwo pytań; swobodnie posługuje się mową i językiem poprawnym pod względem gramatycznym i fonetycznym; ma duży zasób słów i pojęć niezbędnych do rozumienia mowy i tekstów czytanych; powinno rozróżniać słuchowo rymy i rytm mowy, co jest istotne w nabywaniu umiejętności czytania i pisania; jest bogate w doświadczenia, które potrafi wykorzystać do rozwiązania innych, podobnych problemów; dysponuje dużą ilością wyobrażeń, które związane z rozwojem myślenia pozwalają na prawidłową analizę i syntezę wzrokowo-słuchową; dokonuje analizy i syntezy nie tylko samych znaków graficznych ale także zależności między elementami; myślenie osiągnęło taki stopień rozwoju, że pozwala na przetwarzanie informacji umożliwiających rozumienie prostych pojęć, zasad, reguł i prawidłowości, prowadząc do wnioskowanie i logiki myślenia; dziecko ma już większą zdolność skupienia uwagi (ok. 30 minut) oraz umiejętność kierowania nią (bardziej rozwinięta uwaga dowolna); zakres i tempo zapamiętywania są wystarczająco duże do zapamiętywania informacji niezbędnych w nauce, a samo dziecko potrafi nią sterować na tyle, że zapamiętuje treści nabyte w trakcie nauki (rozwija się pamięć dowolna).
Rozwój społeczno-emocjonalny – dziecko wykazuje znaczny stopień samodzielności, zaradności oraz potrzebę i łatwość nawiązywania kontaktów z innymi uczniami i nauczycielem; bez problemu orientuje się zarówno w swoim środowisku, jak i w nowym otoczeniu (szkolnym; ma odpowiedni stopień równowagi uczuciowej – jest bardziej opanowane; jest obowiązkowe i odpowiedzialne; wytrwale dąży do celu z wiarą we własne siły i możliwości; wykazuje motywację do samodzielnego rozwiązywania problemów, nie zniechęcając się przy tym szybko lub próbując walczyć z niechęcią; wyraża szacunek dla nauczyciela, jego opinii, ocen i poleceń; identyfikuje się z grupą klasową; wyraża współczucie, tolerancję, chęć współpracy i przyjaźń w kontaktach z rówieśnikami; umie dokonać samooceny na tle innych uczniów; podejmuje badania na rzecz innych osób (postawa prospołeczna)
Rozwój fizyczny – przede wszystkich dziecko jest zdrowe; jest odpowiednio silne fizycznie; nie męczy się zbyt szybko; jest zwinne i zręczne, a sprawność kończyn pozwala mu na prawidłową aktywność ruchową, za czym idzie zdolność pisania; wykonując prawidłowo ruchy, dziecko potrafi tez utrzymać ich kierunek i hamować je w sytuacjach tego wymagających; małe ruchy rąk są na tyle precyzyjne, że pozwalają na pisanie drobnych elementów w liniaturze – są płynne i skoordynowane z percepcja słuchową i wzrokową; dziecko potrafi samodzielnie się poruszać na znanym sobie terenie i zmieniać kierunek ze świadomością swojego miejsca.
Co robimy nie tak?
Rodzice widzą zazwyczaj jedną stronę rozpoczęcia edukacji – postępy w nauce. Skupiają się na inteligencji dziecka i rozwoju umysłowym. Nauczyciele dopatrują się prostych linijek i idealnych szlaczków, nasłuchując jednocześnie płynności czytania. Wymagają ciszy, uwagi i dyscypliny. Z psychologicznego punktu widzenia jednak mało co obchodzi mnie równa linia literek czy dokładne kolorowanie. Osobiście mam na tę chwilę daleko do oczekiwania na pierwsze szóstki w zeszycie. Od dawna myślę tylko o jednym – o gotowości na polu emocjonalnym. Tylko to mnie trapiło i kiedy okazało się, że mamy to ogarnięte odetchnęłam i zapomniałam.
A kiedy stanie się najgorsze i dziecko nie chce iść do szkoły…
To, co jako matka zrobiłam źle, to uwierzyłam pozorom. Zachłysnęłam się trochę ambitnym zachwytem nad własnym dzieckiem, które nie wykazywało żadnego zakłopotania nową sytuacją. I zapomniałam. Zapomniałam jak ważna jest spokojna adaptacja, zapomniałam, że to mój mały wrażliwiec, zapomniałam jak trudno mu czasem bywało. Czuję się trochę oszukana, bo niczego się nie spodziewałam. Moment, w którym wszystko się zawaliło spadł jak grom z jasnego nieba. I musiałam zacząć wszystko od nowa. Musiałam ratować go z głębokiej wody, na którą sami go wrzuciliśmy. Nieświadomie, z dobrymi intencjami. Na ten moment sytuacja jest ‚in progress’, wszyscy się staramy i codziennie jest lepiej. Wiem jednak, że wielu rodziców boryka się już z problemem szkolnym dlatego postaram się pomóc. Dzieci płaczą, uciekają, doznają wszelakich bóli – brzucha, głowy, rąk i nóg, pojawia się nawet gorączka, moczenie nocne, ciągły stres i zmęczenie. CO robić?
Na początek dobrze się przyjrzeć. Mimo tego, że dużo rozmawiamy (lecz nie przesadnie aby zostawić mu pole swobody) nie wiedziałam o wielu rzeczach. Mam o to do siebie żal, że niektóre z nich w ogóle nie przyszły mi do głowy:
Dlaczego dziecko nie chce chodzić do szkoły?
Najmłodsze z nich mogą zwyczajnie tęsknić. Wolą zostać w domu z mamą bo boją się nowego miejsca.
Czuje się samotne bo nikogo nie zna. Mając w klasie nowych kolegów i koleżanek nie jest w stanie od razu zawrzeć głębszej znajomości i mimo, że zna imiona większości dzieci żadnego nie traktuje jeszcze jako kolegę lub przyjaciela.
Nie lubi nauczyciela, każdy ma prawo być sceptycznie nastawiony do nowych osób. Może to być Pani wychowawczyni ale równie dobrze nauczyciel w świetlicy lub katecheta.
Dziecko może nie dawać na początku rady usiedzieć w ławce. Ciągłe siedzenie, bycie cicho i uważanie na polecenia Pani nie jest proste. Nużące może być również wykonywanie ciągłych poleceń: wyjmij, zapisz, włóż, wytnij itp., które pojawiają się przecież non stop.
Nie możemy również wykluczyć, że ktoś dziecku dokucza. Dzieci okazują się czasem bezlitosne. A inne bardzo wrażliwe na słowa i zachowania kolegów. Nie trudno im zinterpretować nową sytuację, żarty i śmiechy jako sytuację zagrażającą.
Nie zawsze dziecko potrafi zainteresować się tym co dzieje się w klasie. Rozprasza go ogrom atrakcji na dworze, gdzie dzieje się mnóstwo interesujących rzeczy. Woli, kiedy m a luz i nikt od niego nic nie wymaga.
Sytuacją, która przedłuża szkolny stres może być unikanie konsekwencji za przeskrobanie czegoś. Przyznanie się do winy może być dla niektórych dzieci bardzo trudne a perspektywa odpowiedzialności może nie dawać spokoju i dziecko chce ich po prostu uniknąć.
Niektórym dzieciom trudno znieść porażkę lub porównanie z innymi. kiedy ktoś jest od nich lepszy nie mogą się z tym pogodzić.
Dla każdego pierwszoklasisty obecność w klasie wśród tylu nowych osób to jak wystąpienie publiczne przed grupą obcych ludzi. Nawet dorosły czuje się w takich sytuacjach niepewnie. Martwimy się tak samo jak dzieci o to, czy dobrze wypadniemy i jak zostaniemy ocenieni. To czasem paraliżujące i ciężkie do okiełznania uczucie nie daje nam spokoju i wywołuje stres i chęć ucieczki.
Kiedy już zatem przyjrzymy się ogółowi sytuacji, jakie mogą wywoływać u dziecka niechęć, po rozmowie z nim szukajmy wspólnie rozwiązań.
Wiadomo, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Wiem jednak na swoim przykładzie, że czasem jest już za późno i trzeba działać po fakcie. I mimo, że starałam się bardzo wyszło inaczej. Jestem jednak po to aby wspierać swoje dzieci nawet, kiedy coś pójdzie nie tak.
- Na początek potrzebna będzie rozmowa. Mimo, że rozmawiam z dzieckiem kilka razy dziennie o szkole do tego stopnia, że czasem czuję, że on ma dość za każdym razem dowiaduję się czegoś nowego. Staram się wyważyć moją ciekawość żeby go nie zniechęcić ale pytania zadaję na tyle sprytnie żeby dowiedzieć się tego co chcę. Siedmiolatek może nie potrafić sam znaleźć źródła problemu ale z opowiadań jego Tobie może się to udać zinterpretować. Dobre zdiagnozowanie problemu to klucz do sukcesu a o to nam przecież chodzi, prawda? Podpytuj koleżanki i kolegów a także rodziców. Jeśli dziecko niechętnie opowiada o swoich uczuciach i obawach być może ktoś z jego otoczenia podsunie Ci jakiś pomysł.
- Jeśli znasz rodziców dzieci szkolnych masz nieocenione źródło informacji. Każda opowieść ze szkolnego życia dzieci Twoich koleżanek jest na wagę złota i daje Ci ogromną wiedzę. Jeśli jednak nie znasz takich rodziców porozmawiaj z nauczycielem lub pedagogiem. Spojrzenie z ich strony może podsunąć Ci nowe rozwiązania lub uspokoić Twoje obawy. Wychowawca klasy na pewno spotkał się już nie raz z problemami pierwszych dni w szkole i jestem pewna, ze z chęcią Ci pomoże.
- Zachowaj cierpliwość. To będzie trudne, tym bardziej jeśli z założenia większość dzieci radzi sobie dobrze ( lub tak Ci się wydaje) Staraj się nie oceniać swojego dziecka pod katem ofiary i mazgaja. Nie śmiej się z jego lęków. Bądź rodzicem wyrozumiałym i spokojnym. dziecko musi mieć pewność, że zawsze może się do Ciebie zwrócić o pomoc.
- Jeśli niepokoją Cię jakieś problemy zdrowotne typu ból głowy czy moczenie nocne idź do lekarza. on wykluczy i ustali czy jest cos na rzeczy.
- Czasem trzeba poświecić młodemu uczniowi więcej czasu. Być może trzeba przeorganizować plan dnia czy tygodnia. Bądź blisko i odbieraj sygnały, na początku być może trzeba będzie poświęcić trochę więcej uwagi i stopniowo dopiero wymagać większej samodzielności.
- Przypomnij sobie swoje szkolne obawy i historie z dzieciństwa. Na pewno poradziłaś sobie z wieloma problemami i pamiętasz jak momentami było ciężko. Opowiadanie o swoich doświadczeniach ośmieli Twoje dziecko do mówienia i zrozumienia, że niektóre sytuacje trzeba po prostu przejść. Wspólne rozmowy na temat tego co jest na początku najtrudniejsze przechodzą łatwiej, kiedy dziecko czuje, że ktoś przezywał to samo co ono.
- Staraj się zwrócić uwagę na odpowiednią ilość snu i spokoju w domu. Wyciszcie się na parę dni i uspokójcie emocje. Zadbaj o dobrą dietę i czas na relaks. Dzieci w pierwszych dniach szkoły mogą mieć problemy z wyborem drugiego sniadania i sposobu jego zjedzenia. Nie każdemu tez będą smakowały szkolne obiady, sprawdź czy dziecko nie chodzi głodne w szkole co może powodować dodatkowy stres.
- Możesz dać dziecku więcej swobody i udział w rozwiązaniu problemu. Pamiętaj jednak, żeby nie dać sobą manipulować. Na początku może się wydawać nawet, że jedynym rozwiązaniem jest całkowite zrezygnowanie z chodzenia do szkoły ale opuszczanie lekcji to nie najlepszy pomysł. Nie chodzi przecież o to żeby uciekać od problemu. Jeśli za bardzo odpuścisz dziecko szybko nauczy się w jaki sposób może wymuszać twoją uległość.
Powodzenia! Oczywiście, jeśli macie jakieś pytanie piszcie śmiało! <3