10 typowych tekstów rodzeństwa! Masz? To na pewno je znasz!
Przychodzi taki czas, kiedy młodsze rodzeństwo wydaje się żyć tylko po to, aby wkurzać starsze. Na początku słodko się bawią, później zaczynają walczyć o swoje, aż w końcu dorastają i co najmniej raz dziennie wyrzucają się za drzwi. Kłócą się i skarżą, biją i kochają. Trzymają sztamę i robią jaja za plecami. Rodzeństwo. Im więcej, tym głośniej. Im starsi tym fantazja bardziej szaleje ale teksty wciąż pozostają te same, od lat. Poniżej przeczytasz 10 typowych tekstów rodzeństwa.
A jakby tak oprócz mojej trójki trafiły mi się bliźniaki? Gromadka 5 małych człowieków to już by był HARTKOR. Dzisiaj wykluły nam się 2 małe hatchimals, bliźniaki z jednego jajka. Pluszowe bliźniaki są niemal identyczne 🐻🐻 Każdy bliźniak ma wyjątkową osobowość! Jeden z nich uwielbia się poruszać i tańczyć, a drugi potrafi powtarzać to, co powiesz! Te pluszaki bliźniaki potrafią razem rozmawiać, tańczyć, śpiewać, żartować, grać w gry i zachowują się jak prawdziwe rodzeństwo! Od rana dzieciaki tym żyją a ja mam z głowy jęki „Mamo! Ja chcę to, co on!” To jeden z 10 typowych tekstów rodzeństwa! Jest takich tekstów jeszcze trochę, prawda? Np. „To nie ja. Ja też nie.” i sprawa nie do rozstrzygnięcia. Ale ja najbardziej lubię i tak: „Tylko nie mów mamie!!!” Jest najlepszy! Jakie teksty u Was latają najczęściej?
A teraz przeczytaj 10 typowych tekstów rodzeństwa!
- Tylko nie mów mamie! – Pełna konspiracja to chyba największy skarb rodzeństwa. Wspólne wpadki i intrygi, mega tajemnice i pakty zawierane na całe życie. „Tylko nie mów mamie” to miód na moje serce. Wtedy pełna wzruszenia czuję, że mimo wszystko dzieciaki trzymają sztamę. A wiadomo, w zabawie ZAWSZE się coś dzieje, coś się połamie, coś się zepsuje a czasem coś zaboli. Dla dobra sprawy jednak potrafią się pojednać, żeby nie narobić sobie na wzajem kłopotów. Moje dzieciaki są jeszcze małe ale wiem, że w przyszłości to pójdzie po tym haśle taki szantaż, że hoho. „Tylko nie mów mamie” może mieć wysoką cenę, znacie to?
- Ja chcę takie samo! – Masz jedno dziecko, kupujesz pojedynczo. Kiedy masz dwoje, liczysz wszystko podwójnie. Analogicznie dzieje się tak też przy większej ilości dzieci, bo one zazwyczaj chcą mieć to samo! Nie wystarczy im jednak jedno to samo, bo to samo musi być powielone w ilości odpowiadającej małym człowiekom. Lądujesz wtedy z trzema takimi samymi talerzykami, spodenkami czy zegarkami. Każdy chce mieć swoje, takie samo oczywiście! On chce, to co ona a ona to, co on. Czasem bez zastanowienia chcą po prostu to samo!
- A dlaczego on może a ja nie? – Bo on jest starszy, bo ona jest młodsza. Bo ty jeszcze musisz dorosnąć a ty jesteś już za duży. Mając dwoje dzieci musisz liczyć się z tym, że często trzeba będzie je dzielić po równo. Nie zależnie od sytuacji, nie zależnie od potrzeb, nie zależnie od możliwości. PO RÓWNO. Równo przywileje i równo obowiązki. Sprawiedliwie uwagę i zaangażowanie. Inaczej wypomną Ci to szybciej niż myślisz. Nawet, jeśli wydaje się to nie do wykonania zawsze z tyłu głowy mam obawę o to pytanie, które często zostaje bez odpowiedzi lub odpowiedzią jest zwykłe „BO TAK!”
- To mój pokój! – Zamykanie drzwi, wyganianie się z pokoju i licytowanie, który centymetr mieszkania do kogo należy, znasz to? Ostrzegawcze tablice na drzwiach lub listy wrzucane z nienacka do pokoju. Zakazy, nakazy, linie i odgradzanie. Wyznaczanie granic i walka o własne terytorium. Nie sądzę aby największe znaczenia miał w tej sytuacji fakt, czy pokoje są wspólne czy osobne ale satysfakcja z zakazu stania na moim własnym kawałku podłogi jest nie do przecenienia.
- Pożycz skarpetki – Na rodzeństwo zawsze można liczyć. Zawsze jest od kogo pożyczyć czyste skarpetki czy pastę po zębów. Zawsze można założyć czyjeś ubranie, kiedy twoje zaległo w praniu. Czapkę, szalik, rękawiczki. Sukienkami się wymienić, czy ponosić trochę spodnie. Ale najlepiej w ukryciu, po kryjomu udając, że to nie ja 😉
- To nie ja! Ja też nie! – Och jak często to słyszę. Czasem gotowa jestem uwierzyć, że w naszym domu serio są duchy albo ten nikt, który broi za troje. Jeśli brat z siostrą stoją za sobą murem to jeszcze pół biedy. Gorzej, jeśli sytuacja zmienia się w „To ona! Nie prawda, to on!” Wtedy nie widomo komu wierzyć. Są w życiu rodzeństwa sytuacje bez wyjścia, bez sprawiedliwości i bez sensu. Czasem jednak to one uczą więcej niż rozpatrywanie historii sytuacji on deski do deski.
- Mamoooooo, a on… – słyszę to milion razy dziennie. A on mnie nadepnął, a ona mnie ugryzła, a on się ze mnie śmieje, a ona oszukuje, a on mówi, że nie jestem duża, a ona powiedziała, że nie mogę bawić się jej zabawkami. Na szczęście nadal jeszcze potrafią oddychać tym samym powietrzem i stać na tej samej podłodze w pokoju. Z biegiem lat i to im się odmieni.
- No pobaw się ze mną! – Pobawię się, pod warunkiem, że… Pobawię się ale po mojemu… Pobawię się ale w to, co ja chcę. Na zabawie dzieci spędzają większą część dnia. Czasem bawia się non stop, godzinami, przy zamkniętych drzwiach wyczyniają co tylko dusza zapragnie. Jest jednak czasami tak, że któremuś się już po prostu zabawa znudzi. Zazwyczaj temu starszemu, bo młodsze szalałoby nieprzerwanie. Wtedy w ruch idzie szantaż, prośby i groźby a na koniec: „mamo! No weź mu coś powiedz!”
- Nie jedz tego, to moje! Zostaw moją czekoladę. Dam ci, ale tylko pół. Ale ja mam mało! W wielodzietnej rodzinie walka o najlepsze kęski czasem przypomina komedię. Raz kłócą się o słodycze, innym razem podjadają sobie z talerzy. Jeszcze inaczej, kiedy dzielą się swoją porcją, dokładnie wiedząc co, kto lubi. Dojadają po sobie, zamieniają się talerzami.
- Kawały i żarty non stop! No kto z Was nie nabijał się z młodszego brata albo nie robił jaj z młodszej siostry? Ja wiem, że poziom żartowania rośnie wraz z wiekiem w zastraszającym tempie. U nas się dopiero zaczyna a już potrafi wywołać niezłe burze z piorunami. Chciałabym nie wściekać się i nie ingerować ale czasem i mnie szlag trafia chociaż ja też byłam kiedyś tym starszym rodzeństwem i wiem jak to jest. Oszukiwanie i wymyślanie historyjek, które wydają się śmieszne a zostają później na całe życie też ich nie ominie. Na śmieszkowanie pomysłów nie zabraknie chyba nigdy, na złośliwości, wojenki i wyścigi.
Wiem, że rodzina to siła, rodzeństwo to skarb a miłość, którą wynosi się z domu pełnego dzieci zostaje na całe życie. Ale codzienność pod jednym dachem z rodzeństwem to niezła szkoła i jazda bez trzymanki. Wiem jedno, takich wspomnień nie dostarczy nam nic innego przez czas dzieciństwa. Później, kiedy w grę wchodzą przyjaźnie, znajomi i młodzieńcze miłostki jest już inaczej ale jeśli chodzi o dzieciństwo to wachlarz emocji zapewni tylko rodzeństwo. Ważne aby wspomnienia tych emocjonalnych gierek pozostały w ogólnym rozrachunku pozytywne.