Nic nie robić
Nareszcie parę dni wolnego! Dla mamy, dla taty, dla dzieci – dla Nas. Lubicie wolne dni czy raczej przyzwyczajeni jesteście do codziennej rutyny? Ja uwielbiam dni „lenia” raz na jakiś czas nic nie robienia.. Wstawania rano kto kiedy chce, dosypiania jeszcze „pół godzinki” bez obaw, że spóźnię się do pracy. Mimo, że jedno skacze mi po nodze a drugie dziubie w oko, mogę jeszcze poleżeć bo jest wolne 😉 Powygłupiać się, poskakać na łóżku, bawić w pościeli. Na spontanie można robić to na co się ma ochotę, bomba! Moje dzieci są mistrzami spontanu, kiedy trzeba jeść śniadanie on akurat rozpracowuje budowę nowego samochodu a ona zamiast ubierać się do przedszkola odkręca wodę w wannie bo ma ochotę się kąpać! Gdyby to tak można było myśleć i robić po dziecięcemu bez konsekwencji, dzieci jednak mają lepiej i pomyśleć, że wszystkie usilnie chcą jak najszybciej dorosnąć. Sama kiedyś chciałam, oby szybko, już, natychmiast, być dorosła i sama o sobie decydować. No to mam. Całe szczęście mogę teraz na nowo przeżywać ten spontaniczny dziecięcy świat na nowo, i mimo, że nie mój własny to taki bliski i taki piękny, bez strachu o jutro, bez zastanawiania się nad każdym krokiem, taki prosty i przyjemny, gdzie wystarczy duże łóżko i pościel do całogodzinnych zabaw. Zabawa bez zabawek, potraficie? Maluchy jak najbardziej, dziś bawiliśmy się tak: mamo, ty będziesz takim biednym ludziem a ja Ci będę budował dom 😉 Ja – schowana pod kołdrę i dom gotowy, dach trzyma się nogą a ścianę ręką, sama przyjemność. Inna moja ulubiona zabawa? W chowanego na łóżku, o matko! Z tekstem: „A teraz musisz zapomnieć gdzie byłem bo znów się schowam w to samo miejsce” 😉 tak jakby na łóżku była inna możliwość jak pod kołdrą, bosko! Miłego długiego wolnego weekendu, kto ma niech się cieszy.