Od kiedy mama powinna zacząć spać sama, bez dzieci?
Gatunek ludzki ma to do siebie, że bliskość jest nam niezbędna dla zdrowego rozwoju. Przytulanie, głaskanie, trzymanie za rękę i bycie obok to nieodłączne momenty naszego życia. Zwłaszcza życia matki. I dziecka. Wspólne spędzanie czasu tak samo jak wspólne spanie jest dla nas naturalne i przyjemne. Czy warto sobie tego odmawiać?
Przecież lubimy spać razem.
Od kiedy urodziłam pierwsze dziecko, chęć spania z nim przerasta moje najmocniejsze przekonania, że dziecko powinno mieć ten komfort żeby spać we własnym łóżku. Biję się z myślami i porywami miłości i co jakiś czas mam wielką chęć złamać tę zasadę i naprawdę wić się z nimi w jednym gniazdku. Wszystkimi na raz. Czasem mam ich dość przez cały dzień ale kiedy przychodzi wieczór i pora kładzenia dzieci spać wstępuje we mnie misio puszysty taki, który zakopał by się na całą zimę w kołderkę i kojąco przytulając się z tymi (niedobrymi) dzieciaczkami by spał i spał i spał.
Kiedy mam dzieci blisko siebie czuję się bezpiecznie
Kładę się spać i chcę czuć ten dziecięcy cudowny zapach. Chcę pogłaskać te pulchniutkie nóżki i pocałować okrąglutki policzek. Głaskać po główce patrząc jak pięknie zasypiają w błogiej ciszy i przy mamie. Tak bardzo pragnę przysunąć się blisko i poczuć jak wszystko jest dobrze, bezpiecznie i pod kontrolą. Mając ich w drugim pokoju nie czuję się do końca komfortowo, choć wiem, że jest im dobrze. Wiem, że nie jest im ciasno, za gorąco i wiem, że lubią spać sami.
To jak to teraz odkręcić?
Bez nich w nocy jest jednak jakoś inaczej. Nie to, że pusto ale niepełnie.
Myślę, że kobiety czują to od najmłodszych lat. Jako małe dziewczynki kiedy zaczynają bawić się lalkami, matkować im. Noszą te lalki ze sobą wszędzie i oczywiście z nimi śpią. Ten wspólny sen jest tak naturalny mimo tego, że Natka na przykład w domu nie śpi z nami, nigdy nie spała. Tomik też co noc ląduje w swoim łóżeczku więc naturalne dla dzieci powinno być to, że każdy śpi na swoim miejscu. Oni jednak lubią mieć zawsze coś/kogoś przy sobie na noc.
To jak to jest z tym samodzielnym spaniem?
Nie wiem więc jaki przyjąć front myślenia i po której stanąć stronie. Pragnę jednego a robię drugie. Dzieci spać ze mną nie będą bo nie potrafię przyjmować z godnością dziesiątek kopniaków w oko czy kuksańców z łokcia w żebra kilka razy pod rząd. Nie lubię zbytnio spadać z krańca łóżka kiedy nie mam miejsca się przekręcić bo Państwo postanowili spać w poprzek nie patrząc na tłum wokół siebie.
Przychodzi mi do głowy jedno rozwiązanie. Teraz, kiedy jesteśmy na wakacjach pozwalam sobie na odstępstwa od reguł. Poza tym, że jemy lody przed obiadem, bawimy się ciągle bez żadnych obowiązków i brudzimy się do woli nie patrząc na nic skusiłam się również na te kilka dni wspólnego spania. Razem z mężem mamy dwóch lokatorów w łóżku (nie no więcej, licząc lalki i przytulanki jest nas pory tłum). Za nami jeden błogi wieczór i ciasna noc na brzegu łóżka.
Po powrocie do domu znów będę co wieczór za tym tęsknić, paradoksalnie kładąc ich codziennie oddzielnie do swoich łóżeczek. Bo mimo miłości mojej do przytulania i głaskania po tych błogich momentach przychodzi nieodłącznie bardzo niewygodna noc.
Natka bawi się lalą marki Corolle
Bluzeczka Natki to Little Gold King
Legginsy F&F