Rodzicielstwo dla początkujących. Praktyczna nauka zawodu.
Rodzicielstwo może być łatwiejsze! Żałuję, że dopiero przy trzecim dziecku, mając ponad 30 lat doszłam do tych wniosków. Szkoda, że przed narodzinami pierwszego nikt nie uświadomił mnie w tych kwestiach i do większości musiałam dojść sama. Naiwność pierwszego rodzicielstwa dzisiaj bezlitośnie rozbawia mnie do łez. Często parskam głośno śmiechem i pluję w ekran z zaskoczenia jak młodzi rodzice mogą być tak naiwni. Ilość błędów, jakie popełniłam dotychczas przerasta moje poczucie matczynej wartości, bo sama sobie utrudniałam życie. PO CO?! Niestety człowiek uczy się na własnych błędach, więc ja Wam je tutaj sypię jak z rękawa! WŁALA 🙂
Dziwię się, że nikt nie wpadł jeszcze na pomysł praktycznej nauki zawodu „rodzic” lub co najmniej stworzenia praktycznego poradnika „Rodzicielstwo dla początkujących”. Tylko takiego o prawdziwym życiu a nie o byciu idealnym. Pierwszym i podstawowym błędem młodych rodziców jest chęć bycia idealnym. To jest nie do zrobienia! Przez 9 miesięcy uparcie dążą do perfekcji w przygotowaniach i szykują się do bycia najlepszym rodzicem na świecie. Szkoda tylko, że oni jeszcze nie wiedzą, co znaczy być „najlepszym”. Bo trzeba powiedzieć to jasno, być najlepszym rodzicem, to wcale nie znaczy robić wszystko najlepiej!
Są rzeczy, które tylko z pozoru wydają się oczywiste. Są takie zasady, które powszechnie uważa się za konieczne do przestrzegania w zadaniu pod tytułem „Rodzicielstwo”
- Planujesz szybki powrót do formy po porodzie – muszę Cię ostrzec. U normalnych dziewczyn brzuch nie znika 5 dni po porodzie jak u Ani Lewandowskiej, a u niektórych nie znika nigdy! Chciałabym być na to wcześniej przygotowana i wiedzieć, że moja skóra przestanie być taka jędrna a brzuch napięty. Chciałabym móc przygotować się na niewygody połogowe, które zmusiły mnie do porzucenia bezwzględnej miłości do własnego ciała. Mogłabym dowiedzieć się wcześniej ile to wszystko będzie kosztowało bólu i cierpienia i przywyknąć do myśli, że nigdy już nie będę wyglądać tak samo. Ja, ani mój tyłek, ani brzuch, ani biust. A budowanie formy od nowa po każdym porodzie będzie kosztowało tyle pracy, jakiej nie wykonałam nigdy wcześniej.
- Dziecko ma spać w łóżeczku – największa moja zmora przy pierwszym dziecku. Naczytałam się rad i porad odnośnie samodzielnego spania, że stało się to moim głównym celem wychowania. Nie muszę chyba mówić jak bardzo mnie to frustrowało i jak boleśnie znosiłam porażki? Odkładanie niemowlęcia po karmieniu to najgorsza rzecz, jaka trafia się młodym rodzicom! O ile łatwiej jest… po prostu go nie odkładać?! (WOW!) Jakie to beznadziejnie proste i logiczne a jednak nikt mi tego wcześniej nie poradził! Śpiące słodko po karmieniu dziecko to najbardziej kojący widok. Możliwości zaśnięcia w nocy tuż po nakarmieniu to wielka wygoda dla mamy, taty i dla dziecka, które się nie rozbudza. Wyobraźcie sobie, że dopiero teraz odważyłam się spać z dzieckiem. Ba! miałam taki okres w życiu, że byłam temu stanowczo przeciwna! Szkoda, że nie rozumiałam wtedy ile płynie z tego udogodnień. Być może wynikało to też z faktu, że nikogo wcześniej tak długo nie karmiłam piersią i obojętne było czy wstaję po butelkę czy wstaję odłożyć dziecko. Okazało się też, że w nocy można nie przewijać dziecka a ono prześpi całą noc w jednej pieluszce! Teraz nasze noce wyglądają zupełnie inaczej i sen nie jest punktem zapalnym każdej kłótni.
- Usypiasz na siłę płaczące dziecko – To mogłoby wydawać się logiczne, prawda? Dziecko płacze albo już wrzeszczy, więc pewnie trzeba je natychmiast ululać do snu. I tak matka walczy z wierzgającymi nóżkami, które chcą się uwolnić z objęć i wciska ten smoczek na siłę czekając z zaciśniętymi zębami aż w końcu ono się uspokoi. STOP. O wiele lepiej działa chwila oddechu. Odpuszczenie od usypiania na siłę, zajęcie uwagi dziecka czymś innym, spokojna zabawa, noszenie w innej pozycji nie karzącej spać w tym momencie. Rozluźnienie malucha na chwilę, kilka minut świętego spokoju dla ukojenia nerwów i wtedy dopiero można zacząć usypiać. Usypiać spokojne dziecko, nie rozwrzeszczane. Znajdź różnice.
- Słuchasz koleżanki i porównujesz się do innych – Najlepiej na samym początku wchodzenia w rodzicielstwo uświadomić sobie, że egzemplarz dziecka, który Ci się trafił jest niepowtarzalny. Możesz bazować na doświadczeniach innych ale nigdy nie przełożysz ich w 100% na swoją rodzinę, na swoje dzieci ani na siebie. Trzeba słuchać innych ale robić po swojemu – tutaj najlepiej będzie, kiedy dodatkowo przeczytasz artykuł o Słuchaniu innych (KLIK) Twoje dziecko z dnia na dzień będzie coraz wyraźniej pokazywało Ci czego potrzebuje. Trzeba za tym podążać, wtedy będzie łatwiej i wygodniej zarówno jemu, jak i Tobie. Mimo najlepszych zaleceń i rad musisz wiedzieć o tym, że będzie milion takich rzeczy, w których będziesz musiała ustąpić i się nie zastosować. Dopiero z biegiem czasu okaże się, jak wielu rzeczy NIE DA SIĘ zrobić akurat u Was i nie ma co z tego powodu robić sobie wyrzutów. Każda rodzina ma swoje możliwości i swoje priorytety. Nie porównuj siebie do innych matek, ani swojego dziecka do obcych. Bądźcie sobą od początku, tak jest łatwiej.
- Boisz się szczepień – raz na jakiś czas i mnie paraliżuje ta obawa. Średnio raz w tygodniu dostaję od Was pytania o szczepienia. Rozumiem obawy młodych rodziców, w końcu zdrowie dziecka to wielka odpowiedzialność.Mimo wielkiego szumu wokół tematu ja zdaję się na zdanie lekarzy, specjalistów i zaufanych pracowników służby zdrowia. Ja wiem, ile to kosztuje nerwów, sama mam rozwaloną psychikę dzień przed i tydzień po szczepieniu i chodzę jak nakręcona w obawie, że coś może pójść nie tak. Mam jednak świadomość tego, że jest to jedyna słuszna droga i biorę to raczej zdroworozsądkowo niż emocjonalnie na klatę. Bo ciągły strach i niepewność nikomu nie pomaga.
- Musisz codziennie iść na spacer i wykąpać dziecko – Długo żyłam w przekonaniu, że jeśli nie wyjdę z dzieckiem na spacer świat się skończy, a kiedy go nie wykąpię zarośnie brudem. Po jakimś czasie codzienność zweryfikowała skutecznie moje zamiary i szybko otrząsnęłam się z tych narzuconych sobie bzdur. Po 1 nie musisz każdego dnia szykować kąpieli, zwłaszcza wtedy, kiedy dziecko akurat o tej porze śpi. Mój Antoś przesypia kilka wieczorów w tygodniu, nie budzę go więc i zostaje tak na noc bez kąpieli. O dziwo, żyje! i ma się dobrze. Tak samo ze spacerami. Są dni, kiedy nie wyrabiam się z niczym, odpuszczam sobie wtedy szykowanie się do wyjścia. Robię sobie taki dzień „domowy” a o odebranie dzieci proszę babcię. Wszyscy na tym zyskują – ja trochę luzu, dzieci zabawę z babcią, a Antoś swobodę w drzemkach, z których nikt do nie wybudza. To samo dotyczy upalnych dni, staram się nie wychodzić, kiedy termometr na słońcu krzyczy z daleka powyżej 40 stopni! To żadna przyjemność dla małego człowieczka, zdrowiej jest wtedy zostać w domu.
- Wszystko robisz najlepiej sama – to nie jest dobra droga. Tak naprawdę to droga donikąd, co najwyżej do frustracji. Zostaw sobie mamo sferę karmienia dla siebie, resztą dziel się obficie. Przewijanie, kąpiel czy zasypianie równie dobrze może przejąć tatuś, kiedy ty będziesz regenerować siły po porodzie. Raz na jakiś czas, tak dla zasady zaproś do opieki dziadka z babcią, niech mają pole do popisu. To tylko chwile, a mogą dać wiele i pozwolić na większy komfort oraz zadowolenie z macierzyństwa. Kiedyś małymi dziećmi zajmowała się cała rodzina, ciotki, babcie, wujkowie i to było dobre! Rozłożenie obowiązków to trudne zadanie dla młodej mamy ale trzeba się tego szybko nauczyć! To ma być nie tylko macierzyństwo ale rodzicielstwo dla wszystkich na dobrych zasadach.
- Sterylizujesz smoczki i butelki 10 x dziennie – robiłam tak przy pierwszym dziecku, po czym poszłam po rozum do głowy i polubiłam się z naszymi domowymi bakteriami, które są przecież niezbędne do prawidłowego rozwoju flory nawet u maluszków. Nie można przesadzać w żadną stronę ale za duża czystość nie wpływa dobrze na zdrowie. Czasem dziecko zje brud (o zgrozo!) ale to wywołuje panikę tylko za kilkoma pierwszymi razami, później okazuje się normą. Trzeba się przyzwyczaić do myśli, że rzeczy, które pozornie sieją zamęt za pierwszym razem, po jakimś czasie przechodzą do porządku dziennego.
- Boisz się podać mleko modyfikowane – Istnieje mocne przekonanie, że mleko matki jest jedynym słusznym wyjściem. Nawet, jeśli udało Ci się karmić maluszka piersią nie jest powiedziane, że masz go żywić tylko w ten jeden sposób. Są sytuacje, kiedy można podać inne mleko, możesz śmiało na ten temat porozmawiać z pediatrą. To, że karmisz mlekiem modyfikowanym nie czyni Cię gorsza matką i nie daj sobie tego wmówić. Czasem o wiele łatwiej jest podać mieszankę niż przechodzić trudy karmienia piersią, ale o tych trudach wie tylko ta matka, która próbowała. Więcej znajdziesz w artykule KARMIENIE TO NIE PROBLEM (KLIK)
- Nigdzie nie wychodzisz bo tylko ty masz cycki – w rezultacie matki, które zdecydowały się na wyłączne karmienie piersią są uwiązane w domu przez kilka/kilkanascie miesięcy. Są przecież inne rozwiązania: możesz śmiało ściągnąć kilka porcji mleka laktatorem, kiedy zostawiasz dziecko pod opiekę komuś innemu lub w razie potrzeby podać mleko modyfikowane. To jest już niemal udowodnione naukowo, że każdy rodzic potrzebuje oddechu. Raz na jakiś czas musisz oczyścić umysł z zasranych pieluszek i zarzyganych ubranek. Sorry ale w ten świat tak łatwo wsiąknąć, że czasem nie widzi się innego wyjścia. Jest wyjście! Jeśli tylko masz okazję – idź do ludzi!
- Twoja dieta przy karmieniu jest uboga – a Ty masz za mało siły. Tak bardzo chciałam karmić Tomika, że od pierwszego dnia wszystkiego sobie odmawiałam w obawie o jego reakcję. Podczas pierwszych miesięcy życia maluszka jedzenie i spanie to główne tematy rozmów całej rodziny. Niestety doprowadziłam się do takiego stanu, że szybciej skończyłam przygodę z karmieniem niż zamierzałam. Z Natką było podobnie, nie wiedziałam wtedy, że karmiąc mogę jeść wszystko i chodziłam jak zombie żywiąc się gotowanym kurczakiem i warzywami. Niby zdrowo ale tak w kółko?! Dieta mamy karmiącej musi być dobrze zbilansowana i różnorodna, nie ma produktów, których nie powinnaś wtedy jeść oprócz tych, które powszechnie uznane są za niezdrowe i nie służą żadnemu człowiekowi, typu czipsy czy cocacola i wszelkie konserwanty i barwniki. Żeby czerpać przyjemność z karmienia musisz mieć przyjemność jedzenia.
- Boisz się podróżować z dzieckiem – Bo za małe. Mija miesiąc, drugi, trzeci i dziesiąty a Ty nadal nie odważyłaś się na podróż. Z biegiem czasu odwagi będzie coraz mniej. Z biegiem czasu nie będzie już bardzo gdzie pójść. Młodzi rodzice często zatracają się w swym rodzicielstwie do tego stopnia, że zamykają się przed resztą świata. Skurczy się bezlitośnie lista znajomych i miejsc, do których możecie wybrać się z dziećmi. O to warto zawalczyć, dziecko zdrowo się rozwija wśród innych dzieci. Poszukajcie więc rodzin, z którymi miło będzie spędzać wspólnie czas. Świat stoi otworem również dla rodzin z dziećmi, odważmy się go poznać od tej strony.
Rodzicielstwo serio może być łatwiejsze. Pamiętaj, żeby sobie odpuszczać. Podążaj za potrzebami dziecka i odpuść sobie bycie idealną na wstępie, to Cię zgubi i doprowadzi do frustracji. Mówię to JA, a wiem, co mówię 🙂 Wiele rzeczy nauczyłam się odpuszczać, nie idę już pod prąd a płynę spokojnie wraz z nurtem nie buntując się całemu światu. Nie zawsze tak było, moja ambicja często wpędzała mnie w rozpacz. Nauczyć się rodzicielstwa to przestać w końcu to wszystko umieć, wiedzieć i przewidywać. Popłynąć trochę na spontanie. Przestać chcieć wszystko zrobić idealnie i wymagać od dziecka, żeby dzieckiem nie było. Każde dziecko płacze, każde marudzi, jest uciążliwe i czasem przesadza w tym wszystkim. A każdy rodzic ma chwile, kiedy ma już dość. Każdemu po jakimś czasie puszczają nerwy i każdy ma chwile słabości. Budujmy swoją więź z dzieckiem na zdrowych zasadach, na zasadach dobrych dla każdego. Ułatwiajmy sobie życie, nie utrudniajmy. To takie banalne a jest to jedna z najtrudniejszych rzeczy, jakie przynosi nam nauka w rodzicielstwo.