Od lat biczuję się wyrzutami sumienia, że moje dzieci nie zawsze mogą wybiegać się na dworze. Bo mam dosyć tego dnia i chce się schować w domku. Bo w pracy za długo, bo kolejne spotkanie, bo zimno, bo ciemno, bo coś je znów bierze. Bo wyjeżdżamy, bo lekcje, bo obiad się sam nie zrobi. Bo coś dzisiaj niewyraźnie, bo siły już nie mam, zawsze się coś wymyśli. Gdzie do cholery mam znaleźć te „kilka godzin dziennie” na świeżym powietrzu?

To nieprawda, że nasze dzieci muszą się wybiegać na dworze. One muszą mieć odpowiednią dawkę ruchu. Wiem, że wielu powie, że co by się nie działo jeśli nie pada duży deszcz lub nie ma -10 lub +30 to dzieci MUSZĄ i koniec! Jednak w dzisiejszym świecie pełnym niepewności, smogu, tłumów i pędzących aut nie mam sumienia puszczać dzieci samych pod blok. Nie zawsze mam przecież czas i możliwość, żeby spędzić z nimi wspólnie te kilka godzin na placu zabaw czy spacerze. Muszę przyznać, że często rozgrzeszam się tym, że dzieci miały chociaż spacerek w przedszkolu. Czasem nawet mam ochotę złapać w uścisku wdzięczności te ciocie, które to za mnie zrobiły. Ubrały, pozapinały, pozakładały czapki. Zasznurowały buty, trzymały za rękę, słuchały marudzenia. A ja mogę je teraz spokojnie zabrać na resztę szalonego dnia do ciepłego domku i już się nie martwić.

Bo mam dosyć tego dnia i chce się schować w domku. Bo w pracy za długo, bo kolejne spotkanie, bo zimno, bo ciemno, bo coś je znów bierze. Bo wyjeżdżamy, bo lekcje, bo obiad się sam nie zrobi. Bo coś dzisiaj niewyraźnie, bo siły już nie mam, zawsze się coś wymyśli.

Mój dom charakteryzuje się trzema niewielkimi pokojami i pięcioma osobami na 66m2. W tym domu oprócz miłości i ciepłego obiadu moje dzieci mają swobodę wybiegania się i szaleństw. Stosuję różne środki: huśtawki, wspinaczkę, biegi i gonitwy, przytulanie, śmianie do rozpuku, wariactwa na łóżku całą piątką, łaskotki, ćwiczenia na wykładzinie w pokoju, bujanie czy balansowanie na desce. Jest wiele sposobów, dzięki którym mogę sobie wybaczyć, że nie zawsze mam możliwość skakać z nimi w kałużach (choć pewnie bym wolała).

Czy wiesz, że

Dzieci śmieją się 400 razy dziennie, dorośli tylko około 15. Pomijając fakt, że sami nigdy nie będziemy już dziećmi, to zróbmy wszystko aby im tych 400 razy nie zaburzyć, dać im powody do radości i szczęścia każdego dnia. Żartujmy, śmiejmy się razem, słuchajmy z radością w oczach, wspierajmy w ich najgłupszych wymysłach. Dajmy pole do popisu i cieszmy się, ze wszystkiego co robimy razem.

Mówią też, że by przeżyć trzeba nam czterech uścisków dziennie, by zachować zdrowie ośmiu! Przytulanie i głaskanie dzieci jest bardzo ważne! Sami też na tym korzystamy, nie ma co sobie żałować! Polecam! Sama zwracam na to uwagę od jakiegoś czasu szczególnie. Kiedy wyściskam całą moją czwórkę po osiem razy dziennie sama jestem dużo na plusie 😉 Dotyk, bliskość, łaskotki. Obecność, ciepło, zaangażowanie. Trzymajmy się tego dla własnego zdrowia!

Poczucie bezpieczeństwa w rozwoju jest pierwszą i fundamentalną potrzebą dziecka. Od dłuższego czasu bębnią mi w głowie słowa: „Dziecko w procesie twórczym – nie przeszkadzać!” Dziecko rozwija się według własnych potrzeb, nie schrzań tego! Pomagaj, wspieraj, nie wtrącaj się za bardzo. Poprowadź ale daj żyć! Zaakcpetuj i przyglądaj się jak rośnie Ci mały, mądry i wartościowy człowiek!

Czasem inwestycja w kreatywne spędzanie czasu to nie tylko nasza obecność, zaangażowanie i nauka nowych rzeczy. Często zyskamy bardziej na oddaniu dzieciom dziecięcej przestrzeni do własnej dyspozycji. Stąd te moje wszystkie sprzęty, dające dzieciom szansę wyżycia się w domowych warunkach (i uspokojenie moich wyrzutów sumienia). Deskę Wobbel znam od dawna ale zdecydowałam, że dzieci dostaną ją dopiero na Mikołajki. Mówię Wam! Strzał w 10!

Wiem! Wiem! Wiem, że wiele z Was po naszych zajawkach na INSTAGRAMIE czeka z niecierpliwością na wsparcie w zakupie WOBBEL! Mam dla Was zniżkę – 10% na hasło GWIAZDKA2019 na zakupy w madramama.pl !! KOD działa tez na wszystkie inne nieprzecenione produkty!

Deski WOBBEL – madramama.pl

Ubranka – ilovemilk.pl