Czekolada… więcej grzechów nie pamiętam.
Czekolada nie pyta, czekolada rozumie. Czekolada to słabość, tak wspaniała! Bo z czekoladą tylko jedno pytanie ma sens: O! to dla mnie?! i lecisz… kawałek za kawałkiem, na tabliczce kończąc. Dobrze, że tabliczki są takie niewielkie, pochłaniałybyśmy je w ilościach nieskończonych, prawda?
Dziewczyny! Obiecuję! To już ostatni raz… w tym tygodniu ;P Więcej już nie będę. Teraz będą znów już tylko dzieciaki, przytulaski, mądrość, szczęście i zdrowe jedzenie. Tak jak lubicie. Aj promis!
To wszystko przez ten Nowy Rok! Taki przełom zawsze trochę namiesza. Namiętnie zapowiada sie od grudnia, czai się, powoli idzie, idzie i w końcu nadchodzi. Kusi choinką i prezentami, podryguje przy zabawie sylwestrowej, prezentuje się nawet nieco lepiej niż poprzedni. I nagle trach! Jest! Taki nowy, wymagający… Zobowiązuje bezczelnie do diet, postanowień i zaciskania pasa. Wzywa do dobroci, przyjaźni i zwolnienia tempa. Myśli, że można mu więcej niż poprzedniemu i bez skrupułów wymaga posłuszeństwa. Zapowiada zmiany na lepsze i ciągle obiecuje. Rzuca postanowienia na wiatr, udając, że damy radę im sprostać!
AAaaaaj tam! Dajcie spokój! W rezultacie kończy się tak samo jak poprzedni, pyta co zrobiłeś dobrze a co źle i czyha wciąż z nowymi planami na lepsze.
A czekolada? Czekolada nie pyta…
Najlepszy przepis na gorącą czekoladę.
250 ml mleka (2% lub 3,2 %) + 100 ml śmietanki 30% + 200 g czekolady. ( 2 porcje )
Mleko zagotować ze śmietanką, dodawać połamaną czekoladę do całkowitego rozpuszczenia. Podawać na ciepło, z bitą śmietana karmelem, dodatkami…
W kwestii dekoracji, proszę Państwa ( co zawsze przyprawia Was o gęsią skórkę) to wszystko spontan. Na dół szklanek włożyłam karmel, później bitą śmietanę. Zalałam to czekoladą, a na wierz włożyłam to, co było pod ręką. Ciastka, crunchy, batoniki, srebrne kuleczki i iryski 😉 Brzeg szklanki obsmarowałam karmelem i przykleiłam do niego wiórki, orzeszki, kawałek czekolady i cośtam… Dopóki się trzymało to wisiało, później zjadłam! Smacznego!