Matka pracująca i brak zwolnienia lekarskiego w ciąży
Ciąża to nie choroba a rządzi się swoimi prawami. Ciężarna to nie święta krowa, ale ma jednak swoje niezaprzeczalne przywileje. Czas oczekiwania na dziecko jest jedynym takim czasem w życiu rodziny, dlatego traktowany jest tak wyjątkowo. Mimo, że niektórzy twierdzą, że kobiety śmiało mogą pracować przez całe 9 miesięcy, ja osobiście jestem zdania, że powinny korzystać ze zwolnienia lekarskiego.
Początek ciąży to ciągłe zmęczenie senność i te nieznośne mdłości w porywach do wymiotów, tak jak u mnie. Pamiętacie moje początki? „Skoro ciąża to nie choroba to, dlaczego nie mogę wstać z łóżka?”. Powinnam od razu poprosić o L4, bo ledwo trzymałam się na nogach. Nie byłam jednak na to gotowa. Firma nie była, pracownicy nie byli gotowi. Blog nie był gotowy, zlecenia nie mogły czekać. Postanowiłam przebić głową mur i tak robię do dziś. Drugi trymestr był bardziej łaskawy, miałam szansę zrealizować projekty, które tkwiły mi w głowie od dłuższego czasu, miałam więcej siły. Ten czas jednak szybko minął i mimo, że nie myślałam nawet o korzystaniu z wolnego nagle poczułam się zmęczona. Wieeelka i zmęczona. Tak, to trzeci trymestr przyszedł jakby niespodziewanie z całym swoim balastem.
Tu powinnam wziąć to L4 bez wymówek. Opuchnięte nogi, które powiększają swą objętość z dnia na dzień a ja czuję to wyraźnie, duży brzuch, który wymiarami przywodzi na myśl „O! Bliźniaki!”, zmęczone plecy, które po kilku godzinach za biurkiem bolą jak po 3 dniach w kamieniołomach… Nieudolny chód, niezgrabne ruchy, trudności z oddychaniem, wieczna pięta pod żebrem, która dosłownie pali bólem. Nic tylko położyć się i leżeć! A ja nie umiem!
Przede mną ostatnie dwa miesiące ciąży a już czuję jakbym była na wylocie… jak przez ostatnie 2 dni. Czuję się tak od dłuższego czasu, ale mimo wszystko wciąż pracuję. I mogę powiedzieć szczerze, że gdybym tylko miała możliwość skorzystałam bym ze zwolnienia, które proponowała mi już kilkukrotnie Pani doktor. Gdybym była na etacie… Własna firma jednak, daje mniej możliwości i to już nie te czasy, kiedy można było korzystać z atrakcyjnego chorobowego z Zusu 😉 Planuję pracować do końca, ale myślę, że siły skończą mi się wcześniej. Co nie zmienia wcale faktu, że i tak ze zdziwieniem patrzę w kalendarz, że potrafię jeszcze tyle zdziałać w tak zaawansowanej ciąży.
Jeśli 7 lat temu w pierwszej ciąży ktoś powiedziałby mi, że będę pracować do 9 miesiąca bez szans na zwolnienie wyśmiałabym go. Wtedy wszelkie przepisy miałam w małym paluszku i mogłam się samozwańczo chwalić statusem znawcy w tym temacie. Dziś żadne przepisy nie uchronią mnie od nawału obowiązków a pojęcie „zwolnienie w ciąży” nie istnieje w moim słowniku. Robię na swoje, więc dbam o to najlepiej jak umiem. Nie mogę odpuścić prawie już dopieszczonych projektów, nie mogę zawieźć klientów ze stałymi zleceniami, nie mogłabym spokojnie spać patrząc jak piętrzą mi się zaległości. Czasem tylko biorę dzień wolny, wtedy zaraz po sprzątaniu, praniu i gotowaniu siadam sobie na chwilę ciesząc się ciszą w domu 😉
Powoli i na siłę przestawiam się na inne myślenie i zwolnione działania. Intensywnie myślę i zachodzę w głowę jak realizować plany z noworodkiem przy boku i wiem, że nie zawsze się da. Zmieniam harmonogramy, ustawiam urlopy niezastąpionym dziadkom, planuję poród, pierwsze dni w domu, ferie. Kompletuję garderobę zimową zawczasu dla starszaków, nawet dla siebie kupiłam zimowe buty, (chociaż jeżdżę głównie autem i nie potrzebowałam ich w ostatnich latach, no, ale te spacery z wózkiem…). Wszystko robię na zapas, ale wizja matki z kalendarzem i telefonem w jednym ręku a laktatorem w drugim trochę mnie przeraża. I raczej nie będę w tym wszystkim lulać dziecka nogą już raczej nauczę się tą nogą odpisywać na maile, bo system wartości niestety trochę się zmieni. Mój świat stanie w miejscu i będzie skierowany w jedną stronę. A reszta już wtedy będzie MUSIAŁA poczekać.
Laktator – LOVI
Plakat z napisem „LOVE…” – myscandi.pl
A dla Was mam niespodziankę! NA INSTAGRAMIE możecie wygrać jeden z najfajowszych laktatorów, jakie w życiu widziałam.
Laktator EXPERT od LOVI od dziś jest już moim przyjacielem, Wam też może być łatwiej drogie mamy więc pędźcie szybko na INSTAGRAM