Młode matki mają kaszkę zamiast mózgu, ja też.
Wiele można powiedzieć o młodych matkach, ale zachwyt zazwyczaj pozostaje dla tych malutkich nowonarodzonych dzieci. Matki szybko pozostają w tyle a ich zasługom się raczej umniejsza niż podziwia. To noworodki zabierają cały podziw, masę westchnień i wzruszeń. Matce zatem nie pozostaje też nic innego, jak również brnąć i tkwić w tym zachwycie, co nie jest wcale trudne. Noworodki bowiem, szczególnie te kilkudniowe są tak słodkie, że trudno oprzeć się chęci ich zjedzenia. Dlatego siedzą te młode matki w domach, przyglądając się wciąż i bez końca swoim nowym dzieciom. Przyglądają się i zachwycają do tego stopnia, aż im się robi kaszka z mózgu. Tym młodym matkom w sensie.
Tak, lubię o sobie myśleć jak o młodej mamie, chociaż młodość moja już raczej minęła. Przez chwilę jednak zatrzymam sobie ten tytuł mimo wszystko. Ale jedno, czego jestem pewna to, że bardzo mi się to podoba. Podoba mi się to siedzenie i gapienie się na nowy cud, który udało mi się urodzić. Gapię się na niego godzinami i się zachwycam. I chcę sądzić, że to właśnie jest ta kaszka a nie co innego. Bo jakby tak głębiej zajrzeć, to przez to gapienie marnuję sporo czasu, zawieszam się i o niczym innym nie myślę. Zapominam o całym świecie i głaszczę paluszkiem jego policzek. I marzę o tym, żeby to trwało jak najdłużej, kiedy tak leżymy sobie spokojnie.
Wciągam się. A raczej zaciągam i zachwycam. Oddycham jego zapachem, później wącham Natkę i Tomika. Odkrywam na nowo proste rzeczy, o których dawno udało mi się zapomnieć. I żyję od trzech tygodni już w nowym świecie. Przytulam ich jakoś mocniej i całuję coraz bardziej czule. Odczuwam jakoś bardziej intensywnie a moje zmysły szaleją. I chcę sądzić, że to właśnie jest ta kaszka a nie co innego.
A teraz sobie dołożyłam jeszcze. Mój newborn, który urodził się tak duży, jak kilkumiesięczne dziecko a urósł już do wagi 5730 uczestniczył w sesji. Zdjęcia wyszły tak cudne, że będę się teraz znów nimi zachwycać. Jak każda młoda matka, która ma kaszkę zamiast mózgu.