Ale uśmiech wynagradza wszystko…
Są dni, kiedy wszyscy wyprowadzają mnie z równowagi a pierwszy krok z łóżka na podłogę fizycznie boli. Są dni, kiedy gryzę się w język co drugie słowo, żeby nie syknąć siarczyście w oburzeniu na cały świat. Są dni, kiedy wydaje mi się, że nie nadaję się do roli matki w najmniejszym nawet procencie i co ja najlepszego w ogóle narobiłam?! Są takie chwile, których żałuję, kiedy przesadzam, ponosi mnie i jestem po prostu narwańcem. To te dni, w których modlę się żeby skończyły się jak najszybciej. Godzę się z tym, przyjmuję je i jestem wdzięczna za te emocje choć na pierwszy rzut oka wydają się złe. Wyrzuty sumienia, które mam zawsze staram się odgonić i iść po prostu dalej. Takie dni też trzeba przeżyć. Musimy zrozumieć, że w życiu tak już jest, że po burzy wychodzi słońce, nie zawsze jest kolorowo i kwiecień plecień, bo przeplata…
Wiemy też przecież, że codzienność bywa wspaniała. Są przecież dni, kiedy cieszy każdy poranny promień słońca nawet pół godziny przed budzikiem. Kiedy cała w nerwach i niepokoju dostajesz najmokrzejszego całusa od dziecka, tak po prostu bezinteresownie. I jego uśmiech wynagradza wszystko. Kiedy smakuje nawet zwykły chleb z masłem bez żadnych dodatków. Kiedy potrafisz uśmiechnąć się do każdego napotkanego człowieka i na nic nie narzekać. Wtedy zapominasz o tym gorszym dniu wczoraj i starasz się na maksa wykorzystać dzisiaj. Czasem wystarczy się wyspać po prostu, czasem napić wina a czasem zmienić swoje nastawienie żeby kolejny dzień był lepszy od poprzedniego. Można nawet spróbować pomyśleć chociaż, że inni mają gorzej (spójrzcie na mnie). Można nauczyć cieszyć się z życia takiego, jakie jest. Raz lepsze, raz gorsze. Wesołe i smutne. Radosne i nie do zniesienia wręcz. Raz na wozie, raz pod wozem, bo wszystkiego się można spodziewać przecież.
Życie to nie bajka, mówią. A dla mnie właśnie takie jest. Cóż, że u mnie zazwyczaj komedia w połączeniu z horrorem, ze skrajności w skrajność i trudno przewidzieć jakiekolwiek szczęśliwe zakończenie. Bohaterów mam jednak najlepszych, najznakomitszych w swym fachu i tylko tych, których chcę mieć. Wielowątkowość i nieustające napięcie. Nie do końca przemyślany scenariusz, czasem sprawiający wrażenie historii nie z tego świata. Lubię to. Lubię popłakać i użalać się nad sobą, kląć zły los i z tęsknotą czekać do wieczora. Lubię też wstać za wcześnie i cieszyć się z tego, co mam. Zawsze mogło być gorzej. Lubię widzieć świat w ich oczach i ich uśmiechy, które wynagradzają wszystko.