Nie zawaham się użyć każdego z możliwych sposobów żeby dać do zrozumienia tej wiośnie, żeby się ogarnęła. Jeśli trzeba będzie zacznę przywoływać lato w końcu, pomijając ją całkowicie. Smaki lata w moim menu w tym roku ograniczą się pewnie do owoców i warzyw (tak, może w końcu zacznę jakąś dietę). Muszę zacząć planować już czym będę mogła się ratować. (Wiadomo, łatwo nie będzie, dlatego ciągle zwlekam). Tymczasem testuję trochę na sobie, standardowo podjadając moje wynalazki lub na dzieciach, wywołując najśmieszniejsze ich reakcje. Moje domowe musli (TU) z jogurtem i owocami lub serki domowej roboty (TU) są numerem jeden ale letnie smaki rządzą się orzeźwieniem i świeżością, tak sądzę. Nie jest łatwo wynaleźć coś, czego jeszcze nie było, a jeszcze trudniej zaserwować to dzieciom w taki sposób aby w ogóle chciałby łaskawie tego spróbować.

Na świeżo więc, bez orientu zaserwowałam im lodowe kulki z niespodzianką, żeby przestały mnie w końcu prosić o lody, kiedy na dworze wiatr urywa głowy. W domowym zaciszu więc, ze słonkiem grzejącym przez szybę, przy radosnym kwileniu maluchów kosztowaliśmy te wynalazki. Po wyjęciu z zamrażarki kuleczki rozpływają się w palcach a jeszcze szybciej w buzi, dając efekt orzeźwienia bez orientu.

Choć borówki z jogurtem to klasyk a moje niespełnione marzenie każdego poranka (bo albo nie mam borówek albo skończył się właśnie jogurt) to w tym wydaniu tego jeszcze nie było.

Proste jak drut danie z zaskakującym efektem. Musze od razu przyznać się, że nie jest to wersja FIT dla mnie tylko eksperymentalna dla dzieci. Żeby było słodko dodałam 2 łyżeczki ksylitolu.

Zacznę może o początku, potrzebujesz:

Borówki

Jogurt grecki

… i już 😉

Jogurt zmieszałam z ksylitolem na słodko, utopiłam w tym 3 opakowania po 125 g borówek. Po jednej wykładałam łyżką na blachę z papierem do pieczenia i hops do zamrażarki. DONE! Smacznego efektu orzeźwienia! Uwaga, orient! Zimne jak lód! ;)))