One temu winne, czyli rzecz o babskiej zażyłości (z seebloggers w tle)
To co pojawia się na blogu pisane jest zazwyczaj na wielkim spontanie. W stresie niedoczasu i ciągłego spóźnienia a zakończone jest najpewniej od razu nieprzemyślanym „opublikuj”. Bez szkicu i przygotowań, bez przespania nocy z myślami. Znajomości moje najczęściej kończą się po „pierwszym razie” bo na ludzi wybredna jestem trochę i średnio im ufam, a babom szczególnie. Zostawiam sobie tylko tych nielicznych i często dochodzę do wniosku, że jestem najdziwniejszym samotnikiem na świecie bo ludzi potrzebuję bardzo a tej babskiej części najbardziej.
Mimo tego, że kocham być sama.. robić wszystko sama i po swojemu do końca ale muszę wyjść do ludzi i wolę czasem zrobić cos innego ale z kimś.
Wszystkiego nie zrobisz sama, idź do ludzi
To ludzie dają nam inspirację, to od nich czerpiemy energię. Śmiać się jest lepiej z innymi niż samemu podśmiechiwać pod nosem i gadać czy krzyczeć nawet jest lepiej do innych niż kląć do siebie cicho. Tańczy się lepiej w tłumie niż samotnie na środku sali i choćby to środek wielkiej sceny był z gromkimi brawami nawet to w kupie jest raźniej i w kupie jest siła.
Po moim ostatnim wybryku na Blog Conference Poznań, który przybił mnie mocno do ziemi podcinając rozrastające się skrzydła – teraz bryknęliśmy sobie do Gdyni na Seebloggers gdzie zapach morza i szum fal rozprostował mi te skrzydła na nowo.
Najlepsza babska strefa
To te baby mi je rozprostowały tak naprawdę i to one tak bardzo poprawiły mi humor. Siła kobiet, a tym bardziej matek, tak różnych a tak podobnych lub wręcz takich samych jest nieodgadniona dla mnie. Wciąż się dziwię naszej jedności, błyskawicznemu zjednaniu i miłości. Możemy się nie znać a gdy już się poznamy wydaje się jakbyśmy wiedziały o sobie wszystko. Mimo tej wiedzy domniemanej jednak, chce nam się jeszcze tyle gadać.
Przegadałyśmy w babskim gronie dwa dni + noc, a czas ten minął tak intensywnie, że nie zdążyliśmy nawet pomyśleć o jakichś konkretnych zdjęciach – nagraliśmy za to trochę materiału filmowego – znajdziecie się w tłumie? Materiałem zajął się oczywiście Daniel, on mimo tego, że wspaniale dotrzymywał towarzystwa żonie potrafił też trzeźwo pomyśleć i trochę popracował!
Zapraszam na szybki spacer z seebloggers w tle