Kiedy mam już dość, rzucam wszystko i uciekam… ale wcale nie w Bieszczady!
Pewnie znacie to powiedzenie w nieco bardziej stanowczej wersji. Podobno ludzie zaczynający od nowa, powinni jechać w Bieszczady. Nie raz miałam ochotę wszystko rzucić. Odejść, uciec, spakować się i wyjechać. Szukać spokoju, ciszy, snu, ukojenia. Oczywiście z dala od tego… wszystkiego. Ale skoro postanowiłam, że nie chcę jednak tego spokoju (tak jak pisałam w TYM poście) muszę sobie radzić po swojemu. Dlatego nie będę już więcej rzucać i uciekać w Bieszczady bo swoich miejsc ucieczki szukam u siebie i w sobie.
Szczęśliwie mieszkam w takim miejscu, gdzie niedaleko wszędobylskiego asfaltu i stojących w korku aut mamy pobliskie lasy. Można zapuścić się w ich głąb i przesiadywać całymi dniami. A to zaledwie kilka minut drogi od domu, po co mi zatem jakieś Bieszczady!? Mam u siebie piękne tereny, mimo, że nie morze ani góry. Mam obok nieograniczone pola ciszy, spokoju i miejsca ucieczek. Uciekam już jednak nie sama, angażuję w to całą rodzinę. Jedziemy do lasu, na łąkę czy polanę. Grzejemy się w słońcu albo uciekamy do cienia drzew. Siedzimy, gadamy, chrupiemy ciasteczka. Budujemy domki biedronkom i zbieramy patyczki. Kopiemy dołki, wisimy na gałęziach i włazimy na drzewa. Gadamy, śmiejemy się, nie mamy zasięgu.
Las jest wspaniały. Do lasu możesz wyjść w każdej chwili. Bez makijażu, w sobotnim dresowym outfcie i z kołtunem na głowie. Możesz nie liczyć czasu i się nie spieszyć. Nikogo tam nie ma, słychać tylko ptaki. Tam wszystko można i wszystko wypada. Można nic nie mówić godzinę albo gadać bez opamiętania. Położyć się można na kocu i oglądać robale. Odpowiadać na tysiąc pytań trzylatki i słuchać wymyślonych tez sześciolatka. Zapatrzeć się w falujące korony drzew i słuchać szumu liści. Poznawać przyrodę od wewnątrz, na żywo poprzez słuch, dotyk i zapach. Dać dzieciom być przez chwilę nie mając niczego. Godziny wtedy płyną wolno, leniwie i niezauważalnie. Nikt o nich nie myśli, nie przejmuje się czasem. On tam jakby stoi w miejscu a jedynym znakiem mijających chwil jest wędrówka słońca po niebie. Tego nie zobaczysz siedząc w domu, chowając się przed wiosennym wiatrem. Znaleźliśmy sobie słoneczną głuszę i siedzieliśmy tam pół dnia, zamiast sprzątać na Święta (jak zwykle co pół roku mi to nie wychodzi – PATRZ TEKST)
Drewniane linijki – Pulsart
drewniane temperówki – Pulsart
Karty do gry – Pulsart
Kurtka Tomik – Muniu Muniu