Ciążowe zachcianki – dlaczego właśnie McDonald i Cola?
Ciąża rządzi się swoimi prawami. Ciążowe zachcianki to jeden z tych etapów, o których po porodzie chcemy jak najszybciej zapomnieć. Niektóre są tak kosmiczne, że nigdy nie chcemy ich pamiętać i za nic w świecie byśmy do nich nie wróciły. Zdarza się również tak, że jedna na drugą dziwnie spogląda słysząc o jakichkolwiek zachciankach. Dla jednych to codzienność, dla innych głupi wymysł.
Brak apetytu
Ciekawe co mówią na temat całkowitego braku zachcianek w ciąży. Pierwsze miesiące przeżyłam z całkowitym brakiem apetytu w ciąży z obawy o wizyty w toalecie. Niestety również w tym czasie najmocniej doskwierały mi bóle żołądka, który co godzinę domagał się posiłku. Chcąc nie chcąc musiałam jeść, cokolwiek aby nie czuć głodu. To jednak rozpędzało błędne koło, bo po posiłku żołądek zaczynał wariować od nowa i kierował mnie non stop w stronę kibelka. Jedynym dobrym dla mnie momentem był czas kiedy jadłam. Kanapkę z serem ;P O wszystkich co się działo przed i po nie chcecie słyszeć 😉
Łagodne potrawy
W ciągu pierwszych miesięcy moim głównym daniem była kanapka z żółtym serem. Na początku nawet, chleb musiał być opiekany bo innego nie przyjmował mój żołądek. Dostawałam więc ciepłe śniadanko do łóżka. Wydawało by się, że odpowiednie dla mnie są tylko produkty o w miarę neutralnym smaku aby nie wylądować za szybko w łazience. Myślałam, że to jest klucz do sukcesu, będę jadła tylko neutralnie wtedy nic mi nie ‚zaszkodzi’
Niezdrowe potrawy
Ku mojemu zdziwieniu, przejeżdżając koło Maka nie mogłam się oprzeć i tak dziwnie dobrze robiło mi się po tym posiłku. Dlaczego? Nie wspomnę już o dobroczynnym działaniu Coli na mój żołądek. Nudności, zgaga a nawet powstrzymanie wymiotów, to było możliwe tylko dzięki niej. Raz na jakiś czas pozwalałam sobie na niezdrowe jedzenie, ale wybiórczo tylko frytki, kanapki z kurczakiem i cola. Inne czipsy i takie tam sztucznoty powodowały lawinę niestety. Po niektórych też przeżywałam istne katusze, to będę wspominać najgorzej. Mimo całego piękna i cudu narodzin te pierwsze objawy są nie do opisania ;(
Słodkości
Na siłę czasem staram się jeść słodycze, żeby mieć dziewczynkę 😉 Wiadomo, słodkie – dziewczynka, kwaśne – chłopczyk. I zagryzam te śledzie czekoladą aby tylko zabić ich smak 😉 Niestety nadal słodkie mi za bardzo nie podchodzi. Wzbraniam się też być może z obawy o moją wagę, która z pierwszą ciążą rozpędziła się aż do + 30 kg. Nie chcę znów być słoniem ;/ Każda czekoladka wywołuje chęć na następną. I mimo, że człowiek nie chciałby za bardzo leci z całą tabliczką w kilkanaście minut.
Nadmierny apetyt
To jedna z takich zachcianek, która jest czasem nie do powstrzymania. U mnie szczególnie pod koniec drugiego trymestru występuje wilczy apetyt. Trudno mi wtedy czegoś sobie odmówić, szczególnie obiadków u mamy 😉 Czasem sobie pozwalam, ale znów musze uważać. Nie należę do osób, które kilogramy traktują z przymrużeniem oka. W ciąży szczególnie prześladuje mnie waga, która powoduje lekką panikę wraz z ciągłym wzrostem.
Niejadalne
Całe szczęście ominęła mnie chęć na rzeczy niejadalne. Nie mam ochoty na kredę ani tynk ze ściany, być może więc nie brakuje mi żadnych składników. Dziwne rzeczy przychodzą do głowy kobietom ciężarnym. Te szalone hormony, powiecie. Wydaje mi się czasem, że to nie może być całkowicie normalne. Takie zachcianki musza mieć swoje podłoże.
Niechęć do niektórych smaków
Na początku odrzuciło mnie od kawy. Na szczęście obrzydzenie już minęło. Oczywiście zapach wydobywający się z lodówki nie należał do moich ulubionych a na każdy obiad reagowałam tak samo. W toalecie. Zanim znalazłam to, czego chce mój organizm i po czym się nie buntuje przeszłam swoje. Do dziś niektórych rzeczy nie tknę i nadal kanapka z serem ratuje mi życie. Powoli jednak rozszerzam swój jadłospis niestety nadal metodą prób i błędów. To jednak daje już oddźwięk na wadze. Tego jednak nie uniknę.