Pokój dla trójki rodzeństwa. Czy da się to zrobić?
Nie ma co ukrywać, że pokój dla trójki rodzeństwa w tej wersji podoba mi się najbardziej! Kreatywnie wybawiłam się tu za wszystkie czasy! Po udanej metamorfozie, po mozolnym zrywaniu tapety i odgruzowaniu przestrzeni jest dokładnie tak, jak sobie wymarzyłam! Punktem wyjścia była tęcza na ścianie, a instruktaż jak ją namalować znajdziecie w tym wpisie. A później poszło już na spontanie. Chciałam pozbyć się piętrowego łóżka, bo chociaż wygodne zajmowało bardzo dużą przestrzeń i dużo światła w pokoju. Już samo rozłożenie stelaża oddało temu wnętrzu dużo oddechu! Założyłam, że będziemy iść mocno w minimalizm, pozbyłam się wielu gadżetów, posegregowałam zabawki, usunęłam połowę ciuchów i niepotrzebnych przedmiotów. Skupiłam się na 3 rzeczach: miejscach do nauki (na razie dwóch, dla piątoklasisty i pierwszoklasistki), miejscu do zabawy – po złożeniu łóżka zostaje sporo przestrzeni na miękkiej wykładzinie, a otwarty regał na ścianie daje dużą swobodę i miejscu do spania – tu robotę robi łózko, wysuwane na całą przestrzeń pokoiku między biurkami.
Pokój dla trójki rodzeństwa do nauki
Funkcja lekcyjno-naukowa to najważniejsza z funkcji na tej przestrzeni. I na aranżację tych miejsc naciskałam tutaj najbardziej. Odpowiedniej wielkości, jakości i przepięknie funkcjonalne biurka to podstawa. Wygodne krzesła, jasna przestrzeń, wydzielone strefy. Na zdjęciach widzicie jeszcze biurko przed wstawieniem półki na książki i zeszyty po prawej stronie i powiem Wam w sekrecie, że tu też ma zawalone pierdołami szufladki, które na czas roku szkolnego muszą ustąpić miejsca rzeczom niezbędnym. I to jest punkt, przy którym chciałabym się zatrzymać. Troje dzieci w jednym pokoju automatycznie oznacza pozbywanie się zbędnych rzeczy, częsta segregacja różności i skupianie się tylko na tym, co potrzebne. Tu potrzebne jest biurko, lampka, półka na książki i krzesło. Ta tęcza przepięknie zdobi dużą ścianę, na której praktycznie nic więcej oprócz biurka i półki nie ma.
Na przeciwko stoi biurko starszaka, skomputeryzowane już i jak widać nieco większe. To jest jego wielki plus, mega wygoda przy pracy i trzy szuflady to już bardzo fajny komfort. Przy tej ścianie było to możliwe, Natalki biurko stoi zaraz przy wejściu więc jego wymiary ograniczone były metrażem. Biurko starszaka z półką handmade stoi tu tak od kilku lat. Jedyne co zmieniliśmy to ścianę z całej w szarości na niebieski pas. Mimo, że te dwie strefy do nauki stanowią odrębne części, utrzymane są w podobnej kolorystyce i pięknie współgrają ze sobą w całym pokoju.
Pokój dla trójki rodzeństwa – bawialnia
Z biegiem czasu zaczęło nam się w tym pokoiku zagęszczać. I choć poprzednia wersja z piętrowym łóżkiem bardzo mi się podobała to jednak szybko zorientowałam się, że pod względem przestrzeni na zabawę zrobiło się krucho. Wróciliśmy do łóżka w wersji rozsuwanej – takiej, jak było na początku, kiedy była tu tylko dwójka dzieci. Dla trójki ma ono jednak swoje ograniczenia, które ewidentnie wskazują na to, że jest to u nas opcja przejściowa, dopóki ostatecznie rodzeństwo nie rozejdzie się po pokojach. Dziś pokój dla trójki pełni funkcję wspólnej sypialni, a do spędzania czasu w dzień dzieciaki korzystają sobie ze wszystkich pokoi w mieszkaniu. Tu jednak trzymamy większość gier, puzzli i książek i tu w dodatku podłoga jest wyposażona w wykładzinę, która dużo ułatwia w zabawach. MOzna się tu turlać po podłodze mając dostęp do otwartych regałów, w których zabawki są ułożone nisko na wyciągnięcie ręki. Można też szaleć na łóżku, rzucać się poduszkami lub chichotać się i przytulać.
Pokój dla trójki rodzeństwa – sypialnia
Opcja łóżko dla trójki jest wciąż w fazie testów. Codziennie, kiedy zaglądam jak pięknie śpią moje dzieci (i kocham je wtedy najbardziej czule! ;P) mam wrażenie, że to miejsce wiecznych kolonii i wakacji. Łóżko z tapczanika pod oknem w wersji dziennej rozsuwa się na 3 części, w której każdy ma swoje miejsce do spania. Dzięki dokładnie wymierzonym na centymetry (!) odległościom udało nam się uzyskać efekt sypialni dla 3 w jednym pokoju. Tak rozłożone materace zajmują wtedy już cały pokój i na noc nie ma już tu jak przejść. Stąd niektóre wieczory Tomik lubi spędzać u nas w sypialni, kiedy jeszcze nie chce spać a np. poczytać, a reszta w tym czasie głośno już chrapie. Tym samym muszę przyznać, że mimo, że pokój jest dla trójki dzieci w ciągu dnia zmieniają się tu układy, tak samo jak w nocy. Są momenty, dni czy dłuższe zawirowania, kiedy nie wszystkim jest ze sobą po drodze i musimy szukać innych rozwiązań. Nie jest też łatwo z zasypianiem, sami wiecie jak trudno się wyciszyć w towarzystwie, kiedy zabawom i śmiechom nie ma końca. Wtedy wkraczam ja! I koję całe to zamieszanie miziając, głaszcząc i kitrając się miedzy nich żeby się jeszcze trochę poprzytulać. I jest dla mnie jeszcze miejsce! 😛
Oznaczę Wam trochę produktów, które stanowią główne części wyposażenia pokoju:
Biurka są marki BORCAS – od lat niezawodne i niezniszczalne (blaty są dębowe, szuflady idealnie profilowane dla wygodnego siedzenia i stelaż, który zajmuje niewiele miejsca a wygląda czadersko!)
Łóżko z rozsuwanymi materacami to eksperyment z allegro – miałam o nie setki pytań ale muszę szczerze przyznać, że mimo wielkich chęci nie mogę polecić tego producenta. To nie jest szczyt moich marzeń, jeśli chodzi o jakość a już na bank NIE jeśli chodzi o czas realizacji zamówienia ani obsługę klienta. To również nie jest dla nas łóżko na lata, tylko wersja przejściowa.
Krzesełko Natki to niezawodny model Tripp Trapp od Stokke – to krzesełko rośnie wraz z dzieckiem i jest z nami od bardzo długiego czasu, praktycznie odkąd Natka zaczęła siedzieć. Charakteryzuje się też udźwigiem do 136 kg więc myślę, że spokojnie jeszcze na długo z nami zostanie.
Poduszki na łóżku jako wykończenie aranżacji to zasługa marki Moi Mili – znamy się od bardzo dawna a wyroby tej marki to najlepsza jakość od zawsze ale też bajeczne pomysły!