Mama z Instagrama

Mama z Instagrama*

Młoda matka, której profil na Instagramie śledzi tysiące osób. Znasz na pewno taką nie jedną. Podglądasz ją codziennie, czytasz, sprawdzasz, obserwujesz. Być może jest dla Ciebie inspiracją, pociesza i dodaje otuchy. Macie wiele wspólnego, małe dzieci, codzienność, podejście do życia. Może być też tak, że podglądasz z ciekawości, może nawet znasz ją z widzenia, z prawdziwego świata. Możesz jej nie lubić, zazdrościć, wyśmiewać i szydzić. Możesz krytykować, nie rozumieć, obrażać i obgadywać. Ale każdego dnia zaglądasz na jej profil, ciągle coś Cię w niej intryguje. I tak robi setki i tysiące innych podobnych do niej mam.

Jedne są jak koleżanki z podwórka, takie jak my, miłe, sympatyczne i takie uśmiechnięte. Inne wciąż są zagadką, nie wiesz jak one to robią, są takie niedostępne lub zbyt idealne. Większość z nich to takie same dziewczyny jak Wy, z życiem tak samo monotonnym i nijakim, które chcą je sobie po prostu ubarwić i pokolorować. Trochę podkręcić, trochę o nim opowiedzieć, dzielić się radościami i poznać nowych ludzi. Nie wystarcza im to, co mają na co dzień, kreują sobie same swoją rzeczywistość. Wiedzą, że mają coś do powiedzenia, a im więcej ludzi do nich przychodzi tym chętniej dzielą się wszystkim. Niektóre potrafią wyjątkowo wesprzeć na duchu, wzbudzają zaufanie i umieją zrobić z tego naprawdę dobry biznes i wiele fajnych rzeczy!

Prawda jest taka, że i moje życie najprawdopodobniej nie różni się niczym od Twojego. Jestem specjalistką w sumie od niczego, nie robię w życiu za wiele, pewnie to samo, co większość. Nie jestem ani zbyt piękna ani bogata. Nie ma wokół mnie blasku fleszy ani skandali, jestem zwykłą dziewczyną tylko z pozoru wydaję się niedostępna przez ten szklany ekran, który masz przed sobą. Być może mam nawet więcej problemów na głowie i dużo mniej czasu ale wyrobisz sobie o mnie zdanie tylko na podstawie własnych wyobrażeń. Na to już nie mam wpływu. Dzielę się tym, co przeżyłam, tym czym mogę pomóc innym, codziennie łamię swój strach i nieśmiałość aby to robić. Tym bardziej, jeśli widzę, że mi ufacie, słuchacie i mogę być pomocna. Codziennie jestem na Instagramie ale odkrywam więcej tutaj na blogu w najbardziej poruszających tekstach „ZWYKŁA CODZIENNOŚĆ” (klik), czy w tym WSZYTKO TO, CZEGO NIE WIDAĆ (klik). Lubię pisać i umiem to robić, Instagram to dla mnie dodatek do bloga, chociaż z biegiem czasu widzę, że wkładam w niego 2x więcej energii i czasu niż tutaj.

Zwykła codzienność

Wszystko to, czego nie widać

 

Kiedy zaczynałam myśleć o tym, żeby stworzyć jakiś biznes w sieci siedziałam prawdopodobnie tak jak Ty na kanapie i marzyłam o czymś wielkim, co jeszcze czeka mnie w życiu. Miałam dwa wyjścia: myśleć i marzyć nadal albo po prostu spróbować. Śledziłam trendy, analizowałam, obierałam kierunek. Spędziłam godziny, dni i długie miesiące na nauce tego świata zanim zrobiłam pierwszy krok. Nauczyłam się aplikacji, poznałam tajniki fotografii i pracy z dziećmi przy zdjęciach (BA! Wydałam nawet ebooka! „Cała prawda o zdjęciach na Instagramie”). Na początku to była zabawa, fajne rozmowy, kontakty, poznanie dziewczyn takich, jak ja. Mega frajda! Zazcełam pisac teksty na zamówienie, robić zdjęcia dla marek, coraz więcej i coraz częściej. Później zaczęłam już tu pracować. Tworząc coraz to lepsze treści, świetne zdjęcia, poruszając ważne tematy, zdobywając zaufanie i uznanie czytelników. Pomogła mi trochę psychologiczna wiedza i doświadczenie potrójnej mamy. Dryg do technologii i wsparcie męża. To były długie lata nauki i nadal są! W tym momencie największą frajdę daje mi po prostu dzielenie się z innymi i ten niesamowicie podnoszący na duchu feedback!

Przez lata przeczytałam miliony opracowań na temat działania samej aplikacji jak i zasad, którymi się rządzi. Wciąż jestem tego samego zdania, że dla większości użytkowników, korzystających z niej na przestrzeni biznesowej to wciąż niekończąca się nauka. Algorytmy, trendy i preferencje choć są do odgadnięcia i możliwe do analizy wciąż się zmieniają, bo Instagram mimo wszystko to wciąż ludzie i wciąż emocje, więc ciągle się zmienia.

Dziś na Instagramie i innych platformach społecznościowych możemy się wiele nauczyć. Sporo osób zaczyna się tam dzielić też swoją wiedzą, nie tylko doświadczeniami. Ostatnie wydarzenia sprawiły ogromne zainteresowanie profesjonalnymi treściami w sieci. Szukamy tam już nie tylko ładnych obrazków ale też wiedzy i nauki. Mam wrażenie, że przez kilka ostatnich lat również parentingowe konta na Instagramie przeszły duży progres. Dziś na wielu z nich znajdziecie dużo więcej niż tylko słodkie zdjęcia dzieci i narysowany obrazek idealnej codzienności matki. Dziś wiemy też już, że kreowanie wizerunku to nic innego jak świadoma manipulacja treścią i to, co widzicie na zdjęciach nie zawsze jest rzeczywistością w 100%. Ułamki sekund na fotografiach nigdy nie oddadzą tego, co przeżywamy na co dzień. Mimo tego, że jest nas dużo, to nadal jest to tylko konto na Instagramie a nie Big Brother. To trochę pozowane życie, nie pokazuje tych słabych momentów i chwil, kiedy same nie wiemy co ze sobą zrobić. Pokazuje nas z dobrej strony, z tej, którą chcemy pokazać światu. Bo w większości chcemy Was podnosić na duchu, macie dosyć własnych nieszczęść i smutków, tutaj tego nie potrzebujecie na dokładkę.

Coraz trudniej jest zachować autentyczność i nie popaść w chęć posiadania tego idealnego życia z instagramowego feedu. Wymagania wciąż rosną. Jednak nadal będą konta, które będą tworzyły po prostu ładne zdjęcia, cieszące oko ułożone spójne obrazki. Są i takie, którym do spójności daleko, są szalone i kolorowe ale realnie budują zaangażowanie odbiorców. I są jakoś bardziej prawdziwe.

Gdzie zaciera się granica prawdy z fikcją?

Wiele razy zastanawiałam się jak często ludzie widzą na instagramie życie, którego w rzeczywistości nie ma. Ciężko wyznaczyć granicę, gdzie kończy się kreacja na profilu a gdzie zaczyna zwykła codzienność. Decydując się na prowadzenie konta nie dajesz zgody na odkrywanie swojego życia w 100%. Z drugiej strony jednak aby uzyskać zaufanie odbiorców trzeba się zdobyć na szczerość. I ta granica jest cienka.

To, co tam zobaczymy to wciąż modnie ubrane dzieci, które nie płaczą i zawsze pięknie się bawią, matki gotowe na wszystko i zawsze uśmiechnięte, wydają się być niezwyciężone i tak poukładane. Wnętrza nietknięte kurzem i bałaganem, kawa w przepięknych kubkach za kilkaset złotych. Wykwintne dania i śniadania do łóżka, egzotyczne podróże w najdalsze zakątki świata, błękit oceanu i idealne sylwetki. Wszystko, co w życiu najlepsze jest na Instagramie.

Treści na Instagramie są w mega skróconej formie. Szybkie obrazy, krótkie komentarze, 15sekundowe instastories. To wszystko dopasowuje się do szybkich konsumpcji treści, bo tylko na taką często możemy sobie pozwolić. To też platforma typowo do zdjęć a my nauczeni jesteśmy, że zdjęcia są ładne, często pozowane, pokazujące nas w najlepszej wersji. Kiedy jednak za bardzo wczujemy się w tę wyidealizowaną treść, ciężko jej takiej nie pragnąć w rzeczywistości. A rzeczywistość nawet moja często wygląda inaczej. Kiedy nie pracuję nad zdjęciami czy filmikami mam takie same obowiązki, troski i problemy jak Wy. Taka praca jest trochę bardziej obciążająca bo poddana ciągłej krytyce i ocenie, na którą sama się wystawiam ale tu granica też jest cienka.

I powiem tak: oglądamy to, co chcemy oglądać i jeśli tak bardzo wyidealizowany świat nas rajcuje będziemy do niego lgnąć ale instagram dzisiaj to dużo więcej. Oczywiście trzeba wiele wysiłku żeby uświadomić ludziom korzyści, które są ponad tą całą otoczką, nie wszyscy je widzą i zdają sobie sprawę, że istnieje coś więcej niż tylko obrazki.  Dla mnie Instagram jest kopalnią inspiracji! Jest morzem nowych znajomości! Treści, które tam chłonę zależą tylko ode mnie, czy ja je chcę i bez skrupułów je przesiewam. Biorę sobie te, które robią dobrze, nie wprowadzają w kompleksy, uczą i inspirują. Są dobre i mi bliskie, nie tracę swojego cennego czasu na byle co. Obserwuję konta, które niosą wartość, są zgodne z moimi przekonaniami, nie złoszczą mnie i nie irytują. W czerwcu 2018 liczba użytkowników aplikacji przekroczyła 1 miliard osób, znajdziemy tam dosłownie wszystko! To tylko kwestia wyboru, jakie treści do siebie dopuścisz, z jakich będziesz korzystać i jak będą one na Ciebie oddziaływać.

Twórcy prześcigają się w walce o Twoja uwagę, starają się, ciężko pracują i czasem też popełniają błędy. Jeśli chodzi o fenomen matek na Ig to wydaje mi się, że najbardziej kochamy tę część nich, którą same chciałybyśmy mieć. Przekonane, że tak się da staramy się być tak samo dobre. Z drugiej strony są nam bliskie, bo każda z nas przeżywa podobne emocje, ma podobne doświadczenia. Z czasem stają się naszymi koleżankami online, takimi bliskimi kumpelami. Pocieszą, doradzą i zawsze są, kiedy tylko zapragniemy do nich zajrzeć.

Nie jestem lepszą mamą niż Ty

 

*pomijam fakt poprawności odmiany nazwy Instagram w dopełniaczu. Jedni twierdzą, że „Instagramu” jest jak najbardziej poprawnie jednak są źródła, które mówią, że forma potoczna „Instagrama” jest ok i tego się trzymajmy 😉 a tu taj dodatkowo ładnie się rymuje.

Zostawiam Wam zatem link do mojego konta na Instagramie, żebyśmy mogli uczestniczyć w tym całym bałaganie tak bardzo na bieżąco! Mamy tam ponad 20 tysięczną społeczność, zapraszam! rozgośćcie się <3

https://www.instagram.com/bubulinka_pl/

 

 

 

Powiązane wpisy
Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Website Protected by Spam Master


Korzystając z naszego serwisu akceptujesz ustawienia cookie. więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij